Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Marta: Trafiłam na księdza, który mocno mną wstrząsnął

Moja historia zaczęła się 2 kwietnia 2010 roku. Tego dnia zaczęłam spotykać się z Tomaszem. To, że przez 6 lat go kochałam to pewne! To, że on NIE kochał mnie- również pewne. Owszem.. czuł do mnie jakąś słabość, ciągnęło go do mnie, była między nami ta chemia. Nie było to jednak z jego strony tak mocne uczucie, jakim ja go obdarzyłam. W głębi duszy to wiedziałam, ale cały czas czekałam. Wiedziałam, że spotyka się również z innymi – ja czekałam. Wiedziałam, że po spotkaniu ze mną napisze do innej, aby się z nią umówić- wciąż czekałam. Myślę, że było spowodowane to tym, że on zawsze wracał. Jak bumerang! To dawało mi nadzieję, że może kiedyś zostanie ze mną na zawsze. Cieszyłam się, że jest o mnie zazdrosny (to również napędzało moją nadzieję). Twierdziłam, że moja miłość wystarczy, bo przecież była tak mocna. Nie zawahałabym się, jakby ktoś kazał mi wskoczyć za nim w ogień. Nie zawahałabym się przed niczym, aby tylko być bliżej niego. Łudziłam się, że moja miłość jest na tyle potężna, że wystarczy, aby kochać za dwoje.

Do czego to wszystko doprowadziło? Tomasz owinął sobie mnie wokół palca. Wiedział, że może zrobić ze mną wszystko, że ja na wszystko sie zgodzę, byle by on nie odszedł. W naszej relacji było więcej seksu niż rozmowy. Próbowałam się temu sprzeciwiać, ale chęć bycia z nim była silniejsza. Przecież nie robimy nic złego, jesteśmy dorośli (tak ciągle powtarzał). Mógł napisać smsa o 4 rano (kiedy wracał pijany z imprezy), a ja zawsze otwierałam drzwi. Kiedy mówił, że chciałby zobaczyć mnie w takim czy siakim stroju, ja kupowałam takie ubrania. . Dopiero dzisiaj widzę, jak bardzo mnie nie szanował. Za jedno spotkanie z nim (czyt. chwilę ogromnego szczęścia) musiałam później zapłacić wieloma ciosami od niego (sprawiał mi bardzo dużo przykrości). Jednak za tą chwilę szczęścia byłam gotowa cierpieć. Chwilami nie dawałam już rady. Pojawiały się myśli samobójcze. Rodzina, znajomi.. Nikt go nie lubił. Wszyscy widzieli jak mnie traktuje. Początkowo próbowali przemówić mi do rozsądku. Później zobaczyli, że jestem w stanie odwrócić się od każdego, kto krytykuje tą relację. Przestałam z nimi rozmawiać na ten temat.. bo przecież oni nic nie rozumieli ! Przecież to miłość.

Były momenty, że próbowałam sie od niego uwolnić. Przykładem jest mój wyjazd na studia do miasta oddalonego o 360 km od domu i od niego. Studia skończyłam. Codziennie jednak płakałam. Tak bardzo tęskniłam. Myślałam o nim bez przerwy. Przyjeżdżałam do domu najczęściej jak to było możliwe, bo nie mogłam wytrzymać bez spotkań z nim. Te 3 lata to była wegetacja pełna bólu. Kiedy miałam zadecydować czy po skończonym licencjacie mam zostać tam daleko czy wrócić do domu, zapytałam go: – Odpowiedz szczerze, będzie coś z tego czy nie? Mamy jakieś szanse? Mam zostać tam czy wracać? Usłyszałam: -wróć.. I tak też zrobiłam. Z wielkiego miasta wróciłam do wioski bez perspektyw. Wtedy on zaczął jeździć do pracy za granicą, a ja znów siedziałam sama i czekałam miesiącami na jego powrót.

Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego wszystkim wokoło się udaje. Dlaczego moje koleżanki są w normalnych związkach, a ja się tak męczę. Dlaczego? Zaczęłam obwiniać o to Boga. Dlaczego pozwolił pokochać mi kogoś tak mocno, skoro nie pozwala mi być z tą osobą. Przestałam chodzić do kościoła. Uciekałam w imprezowanie (często bez umiaru i hamulców). I tak sobie żyłam.. zgorzkniała, nieszczęśliwa i zazdroszcząca wszystkim wszystkiego. Taka dziewczyna z zerowym poczuciem wartości i kompleksami.

Wakacje 2015. Wtedy chyba coś we mnie drgnęło. Znalazłam w Internecie informacje o nowennie pompejańskiej i zaczęłam ją odmawiać w intencji znalezienia miłości.. tak po prostu. Niestety nowenny nie udało mi się dokończyć. Odmówiłam tylko część błagalną. Jednak już podczas niej, dostałam propozycje randek od dwóch mężczyzn. Nie byli to mężczyźni mojego życia, ale miło ich wspominam. W tym czasie też okazało się, że moja ciocia chce iść na pielgrzymkę do Jodłówki, ale nie chce iść sama. Pomyślałam, że to jakiś znak. Poszłam z nią. Jako intencję postawiłam związek i założenie rodziny z Tomkiem. Było to dla mnie wspaniałe przeżycie. Zaczęłam więcej się modlić. Nagle zobaczyłam postępy w relacji z Tomkiem. Więcej rozmawialiśmy. Czułam, że się przede mną otwiera, że sobie ufamy. Było jakoś inaczej, lepiej. Czułam, że to się uda. Powiedziałam, że nie odpuszczę, że chcę walczyć o jego miłość.

Jak to po każdym słońcu, nadeszła znów burza. Tomasz wyjechał do pracy, kontakt się urwał. Wtedy po raz drugi postanowiłam podjąć się N. Pompejańskiej. Tym razem w intencji poważnego związku z nim. Przestałam robić cokolwiek, wszystko powierzyłam Matce Bożej. I się zaczęło.. Zaczęły spotykać mnie przeróżne niepojęte sytuacje.

Na początku nowenny miałam sen: Śniło mi się, że spojrzałam w niebo. Zobaczyłam postać, która spacerowała po chmurach. Ubrana w długą szatę, szła spokojnym krokiem i oglądała, co dzieje sie na dole. Zaczęła się do mnie zbliżać, schodzić z nieba. Poczułam ogromną moc i niekontrolowanie padłam na kolana. W mojej głowie pojawiła się myśl: To Ty Maryjo… Był to bardzo realny sen. Towarzyszyło mu uczucie totalnego spokoju. Od tej nocy zaczęłam się cieszyć małymi rzeczami. Wszystko stało się dla mnie piękniejsze.

Wcześniej czułam się samotna, opuszczona. Nagle zaczęli sie do mnie odzywać starzy znajomi. Zaczęłam częściej wychodzić z domu, spotykać się z ludźmi. Po prostu zaczęłam żyć. Przed świętami poszłam do spowiedzi. Trafiłam na księdza, który mocno mną wstrząsnął. Początkowo byłam oburzona, jak on mógł mi tak powiedzieć. Teraz wiem, że ta spowiedź była po coś. Od tego momentu zaczęłam chodzić do kościoła. (jak się później okazało, moja babcia przez cały czas się o to modliła). Przyszły Święta Bożego Narodzenia. Wysłałam Tomaszowi życzenia. Dodam, że kiedyś nie reagował na smsy z życzeniami (przecież co mu po moich życzeniach). Tym razem po godzinie odpisał, a z jego odpowiedzi biła jakaś taka radość. Jakby cieszył się, że przerwałam ciszę pomiędzy nami. Dzień później to on pierwszy się odezwał. Rozmawiało nam sie wspaniale. Pierwszego dnia nowego roku 2016 to on wysłał mi życzenia. Nie mogłam się nadziwić. Kontakt rozpoczął się na nowo. W naszych rozmowach znajdowały się także podteksty seksualne. Zapaliła mi się już czerwona lampka, ale pomyślałam: daj mu szansę, nie wszystko na raz. Zmiany muszą następować w swoim tempie. Myślę, że to, że dałam się wciągać w takie tematy to było działanie złego. Odczułam je również, kiedy pokłóciłam się z mamą. Nie była to nawet kłótnia, ale słowa, które bardzo bolały. Odczułam to też kiedy pisałam z Tomaszem i przez minutę nie byłam sobą. W jednej minucie napisałam mu takie przykre słowa, że jak je później czytałam to nie potrafiłam zrozumieć, jak ja mogłam takie rzeczy napisać. Diabeł działał też w ostatnim tygodniu nowenny. Byłam wtedy osłabiona, bardzo bolała mnie głowa. Nie miałam ochoty na przebywanie między ludźmi ani na żadne rozmowy.

Kolejna rzecz. Od zawsze bałam się igły. Był to paniczny lęk, wręcz fobia. Do tego od kilku lat widziałam, że w moim organizmie coś się dzieje, coś jest nie tak. Zauważali to także moi bliscy. Mama wielokrotnie prosiła, abym zrobiła badania, ale strach przed igłą był silniejszy. Po rozpoczęciu nowenny poczułam, że chce się przebadać. Nagle ten lęk stał się niczym. Jak się później okazało, dobrze, że to zrobiłam, bo moje wyniki nie są dobre. Następna sytuacja: spotkałam kobietę, która ze łzami w oczach poprosiła mnie, abym kupiła jedzenie dla jej dzieci i z jeszcze większymi łzami dziękowała mi za nie. Myślę, że to nie był przypadek, że poprosiła akurat mnie. Spotkałam się z koleżanką, którą widzę raz na kilka lat (ze względu na dzielące nas km) a ona miała dla mnie prezent. Co to było? Różaniec, który przywiozła z Medziugorje. Inna koleżanka zaproponowała mi wyjazd na rekolekcje. Od dłuższego czasu myślałam już o takim czymś i bardzo się z tego ucieszyłam.

Na bierzmowanie dostałam krzyż. Przez cały czas leżał w szufladzie. W trakcie nowenny wyciągnęłam go i oparłam o meble. Za kilka dni, kiedy wróciłam ze mszy św., zauważyłam, że krzyż obrócony jest Panem Jezusem do tyłu. Okazało się, że w tej szafce o którą był oparty znajdowała się pewna rzecz, która towarzyszyła mojemu grzechowi nieczystości. W ostatnim tygodniu nowenny spaliłam tego typu rzeczy a zarazem wspomnienia związane z Tomkiem.

44 dnia Nowenny Tomasz wrócił do Polski. Jeszcze w ten sam dzień przyszedł do mnie, a ja nie mogłam zrozumieć swoich uczuć podczas tego spotkania. Stanął w moich drzwiach. Nie wiedziałam co robić. Przytulił mnie, ale to przytulenie nie wywołało we mnie żadnych emocji. Tomek usiadł koło półki, na której stała ramka z wizerunkiem Jezusa. Chciałam zaświecić lampkę. Sięgnęłam ręką i w tym samym momencie ramka przewróciła się i Jezus upadł. Później mój ukochany poinformował mnie, że przyjechał tylko na 2 dni. Zapytałam jaki jest cel jego przyjazdu. Nie chciał odpowiedzieć. Tyle modliłam się o ten kontakt, o to spotkanie, a gdy do niego doszło wcale się nie cieszyłam. Później, kiedy mnie pocałował… Ja nadal nie czułam nic. Nie czułam tego co kiedyś. Nudziły mnie jego słowa. To wszystko, te pocałunki. To nie było takie jak należy. Dotknął mojego ciała, a ono nawet nie zadrżało, żadnej reakcji. Mimo to, znowu z nim zgrzeszyłam, znowu to zrobiłam. Po tym spotkaniu czułam się podle. Mama zapytała dlaczego jestem smutna, przecież tyle na niego czekałam -Nie wiem mamo, nie wiem.. Dlaczego to spotkanie nie wywoływało we mnie żadnych uczuć? Przecież to on. Ten za którego jeszcze poprzedniego dnia oddałabym wszystko.

Kolejnego dnia spotkałam go przypadkowo w sklepie. Kiedy uśmiechnął się do mnie, moje serce na nowo zaczęło bić. Poczułam, że ja wcale nie przestałam kochać. Nic już z tego nie rozumiałam. Tego wieczoru wypiłam sporo alkoholu. Skutkiem tego było wejście na jego konto na fb (hasło zdobyłam już dawno w nieuczciwy sposób, a on do tej pory nie wie, że je mam). Co tam zobaczyłam? Pisał z inną kobietą. Chciał się z nią umówić. Poinformował ją, że przyjeżdża na 2 dni, bo zmarł mu ojciec. Mi tego nie powiedział. Skoro uznał, że nie warto mi tego mówić to kim ja dla niego byłam? Czy tylko dziewczyną, która zaspokajała jego potrzeby seksualne? Poczułam się jak szmata (przepraszam za wyrażenie). Poczułam, że już dość. Dość mam takiego traktowania. Dość mam tej ślepej miłości. Ten człowiek mnie krzywdzi. Ta miłość jest toksyczna. Ona mnie niszczy. Najwyższy czas to zakończyć. Pierwszy raz w życiu szczerze zachciałam to skończyć. Moje uczucia w tamtym momencie najlepiej wyrazi pewien cytat:

„Zdawało się, że zrozumiała wreszcie. Wstała, jak gdyby miała odejść, popatrzyła na niego i zawahała się. Nie szukała już odpowiedzi ani nawet ratunku. Nie było o co się spierać, nie było ważne, czy z jej winy wynikło to, co jest.”

Napisałam do niego. Skleiłam parę zdań o tym, jak boli mnie jego zachowanie i poprosiłam aby przestał mi robić nadzieję na niemożliwe, żeby więcej się ze mną nie kontaktował. Tak bardzo pragnęłam wolności, a ta wiadomość była pierwszym krokiem ku niej. Czy się bałam co będzie później (kiedy już go nie będzie w moim życiu)? Oczywiście, że tak. Jednak podczas pisania tej wiadomości czułam obecność Boga. Tak jakby siedział obok i trzymał mnie za rękę, mówiąc: będzie dobrze. Kilka dni później trafiłam na film „Spotkanie”, a jeden dialog szczególnie mnie poruszył, dał wiele do myślenia. Brzmiał następująco:

„Jezus: Melisa, mam dla ciebie przeznaczone o wiele więcej, jeśli mi zaufasz. Będą chwile, gdy będę cię prosił o rzeczy których nie będziesz chciała zrobić.

Melisa: Nie rozumiem.

J:Nie możesz wyjść za Paula.

M:Ale ja go kocham.

J:Cóż, nie powinienem mówić, że nie możesz, bo możesz, ale nie powinnaś. Nie tego dla ciebie pragnę, Melisa.

(…)J: Melisa, PO PROSTU NIE JEST MOJĄ WOLĄ, BY PARA NIE BYŁA DO SIEBIE DOPASOWANA.

(…)J: Melisa, kochasz go? Czy kochasz go naprawdę?

M: Tak, kocham.

J:Jak myślisz, kto go kocha bardziej? Ja czy ty?

M:Oczywiście, że ty ale…

J:Melisa, Paul nie czuje do ciebie tego, co ty czujesz do niego.

(…)J: Melisa, obiecuję ci. Już niedługo, a nie będziesz nawet chciała stanąć przed taką możliwością. Pamiętaj, MAM WIELE WSPANIAŁOŚCI ZGROMADZONYCH DLA CIEBIE.”

Intencją nowenny był poważny związek z Tomaszem. Matka Boska sprawiła, że przejrzałam na oczy. Zrozumiałam, że w związku najważniejszy jest szacunek. Tutaj go nie było. Nie wiem co dalej będzie ze mną i z moim uczuciem do niego, ale wiem jedno: Nie chcę w tkwić dłużej w tej relacji. Nie pozwolę mu więcej sobą manipulować i pomiatać. Cały ból i cierpienie, które zadawała mi ta znajomość- ofiaruję Bogu w intencji uzdrowienia duszy Tomka. Moje świadectwo zakończę słowami, znalezionymi w Internecie. Niech będą one przestrogą dla innych, w szczególności dla ludzi młodych.

“On mi nigdy nie mówił, że mnie kocha, że mu się podobam, nie padły żadne takie zaklęcia. On mnie po prostu lubił. Był zwyczajnie miły, ale głupiej młodej dziewczynie to wystarczy. Resztę dośpiewa sobie sama. I ja tak zrobiłam. Chciałam, tak bardzo się zakochać i się zakochałam. (…) Ale on mnie nie zranił. To moja własna głupota zadała mi tyle bólu. Widziałam coś, czego nie było. Koniec opowieści. ”

2
1
głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
21 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Paweł
Paweł
26.01.16 11:00

Bardzo dziękuję za wspaniałe świadectwo, które otworzyło mi oczy…

joanna
joanna
24.01.16 13:07

joanna potwierdza swój udział codzienny-dozgonny o godz. 21 w róży we wszystkich intencjach 3-cią tajemnicą światła i chwalebną

Gabriela (GJ)
Gabriela (GJ)
24.01.16 10:39

Róże teoretycznie mają komplet, ale nie ma pewności czy wszystkie osoby z poprzedniej nowenny się modlą z nami, więc czekam do jutra, do 15.30 na korektę i dopisujących się. Potem nie będę miała możliwości sprawdzenia przez Internet, a nowennę zaczynamy o 21.00 (chyba, że ktoś może o innej porze, nie ma problemu).

Jakby co, mój numer telefonu (może być SMS) to :533 459 644. Błogosławionej niedzieli!

Gabriela (GJ)
Gabriela (GJ)
24.01.16 10:31

Róże Uzdrowienia Chorych i Dobrej Śmierci stan. z godz. 10. 32 mgabriel1962 małpa wp.pl Kochani, dzięki za listy i modlitwy oraz za dział we wspólnej nowennie, która kończy się jutro. Dopiero dziś mam dostęp do Internetu, a na miejscu zawirowania z trzecim odroczeniem operacji mojej Mamy, którą znów „urlopowano” ze szpitala z powodu dodatkowych problemów.. Część osób zadeklarowała udział po wysłanej przed moim wyjazdem informacji, włączając w to nowe osoby. Wysyłam listę, robiąc załozenie, że wszyscy, którzy się wspólnie modlili w naszej Róży, zamierzają kontynuować modlitwę przez 9 dni do MB Gromnicznej (potem będzie 9 dni do MB z Lourdes).… Czytaj więcej »

wera
wera
24.01.16 05:09

MARTA -DZIEKUJE NIE TYLKO ZA SZCZERE OPISANIE ,ALE I W PIEKNY SPOSOB. WARTO BYLO ZARYWAC NOC I SOBIE POCZYTAC-NIE TRAC WIECEJ CZASU ,WYSRARCZY . SZCZESC BOZE

wera
wera
24.01.16 05:02

Marta -no i dobrze ,juz I tak za duzo czasu stracilas z tym czlowiekiem.Nie warto -=.Ja znam sytuacje ,gdzie kobieta jest juz mezatka okolo30 lat I on nadal ja tylko lubi I nie szanuje .Mowia ,ze jak po Roku mezczyzna nie moze sie zdecydowac ,to ,zeby dac sobie spokoj.Tamta kobieta tez mi opowiadala ,jak strasznie meza kocha -ale nie -jej milosc nie starczyla na dwie strony, To zludzenie, , falszywa nadzieja ,a zycie mija.Twoja energia sie wypalala – zamiast „kwitnac”.Jest dobre powiedzernie; tak nie warte cos jest -jak rzucanie perel przed wieprze.Dziekuje za szczere opisanie.

asia
asia
23.01.16 23:24

Domyslam sie jak to wszystko bolalo…z jednej strony bylas slaba ale to ze walczylas stawia cie w swietle silnej i mam nadzieje wygranej. Ten czlowiek sam nie wie czego chce i tu jest problem bo rani tym innych…ale poki nie odejdziesz nie masz z nim szans. Tylko prawdziwe zakonczenie tego moze mu otworzyc oczy jesli w ogole… mysle ze czeka cie milosc wzajemna alle z kim to wie tylko Bog. Walczaca kobieto niech cie Bog blogoslawi

Dominika
Dominika
23.01.16 22:31

Cudowne swiadectwo .Sama trwalam w takim toksycznym zwiazku i dzieki Bogu sie od niego uwolnilam.Dziwi mnie tylko to ,ze pozwalalas na takie traktowanie Ciebie…

Sunny
Sunny
23.01.16 22:42
Reply to  Dominika

Dominika, a mnie dziwi, ze sama bedac w toksycznym zwiazku nie rozumiesz dlaczego Marta pozwalala sobie na „takie traktowanie”. A dlaczego Ty pozwalalas sobie na trwanie w toksycznym zwiazku?????….

Gabriela (GJ)
Gabriela (GJ)
23.01.16 22:26

22.25 Róże Uzdrowienia Chorych i dobrej Śmierci. mgabriel1962 małpa wp.pl Kochani, dzięki za listy i modlitwy oraz za dział we wspólnej nowennie, która kończy się jutro. Dopiero dziś mam dostęp do Internetu, a na miejscu zawirowania z trzecim odroczeniem operacji mojej Mamy, którą znów „urlopowano” ze szpitala z powodu dodatkowych problemów.. Część osób zadeklarowała udział po wysłanej przed moim wyjazdem informacji, włączając w to nowe osoby. Wysyłam listę, robiąc załozenie, że wszyscy, którzy się wspólnie modlili w naszej Róży, zamierzają kontynuować modlitwę przez 9 dni do MB Gromnicznej (potem będzie 9 dni do MB z Lourdes). Później zastanowimy się „co… Czytaj więcej »

Gabriela (GJ)
Gabriela (GJ)
23.01.16 21:49

Róże Uzdrowienia Chorych i dobrej Śmierci. mgabriel1962 małpa wp.pl Kochani, dzięki za listy i modlitwy oraz za dział we wspólnej nowennie, która kończy się jutro. Dopiero dziś mam dostęp do Internetu, a na miejscu zawirowania z trzecim odroczeniem operacji mojej Mamy, którą znów „urlopowano” ze szpitala z powodu dodatkowych problemów.. Część osób zadeklarowała udział po wysłanej przed moim wyjazdem informacji, włączając w to nowe osoby. Wysyłam listę, robiąc załozenie, że wszyscy, którzy się wspólnie modlili w naszej Róży, zamierzają kontynuować modlitwę przez 9 dni do MB Gromnicznej (potem będzie 9 dni do MB z Lorudes). Później zastanowimy się „co z… Czytaj więcej »

Gabriela (GJ)
Gabriela (GJ)
23.01.16 21:45

Witaj Sunny. Właśnie szukałam wątku, żeby wkleić informację o nowennie moich Róż. Wysłałam przed chwilą ten sam list do moderatorow i modlących się, który przeklejam osobno poniżej. Mój wyjazd się przedłuża. G.

Sunny
Sunny
23.01.16 22:36
Reply to  Gabriela (GJ)

Witaj Gabriela,
Brakowalo nam Cie. Troche bylo nudno na forum bez Ciebie!

Gabriela (GJ)
Gabriela (GJ)
23.01.16 23:16
Reply to  Sunny

Jesteś bardzo miła. Wszystko przed nami:-).

Sunny
Sunny
23.01.16 23:23
Reply to  Gabriela (GJ)

Gabriela, czy w dalszej nowennie od 25 stycznia – 2 lutego dalej modlimy sie tymi samymi Tajemnicami, czy przesuwamy je?

Gabriela (GJ)
Gabriela (GJ)
24.01.16 02:56
Reply to  Sunny

Sunny, do mojej róży, głównie z powodu modlitw o uzdrowienie, doszło sporo osób (mamy tu kilkoro bardzo ciężko chorych dzieci, m.in. Jakub i Mateusz, osieroconych rodziców etc. ). Dlatego „przetasowałam” Tajemnice, bo najpierw mieliśmy przesunąć się o dziesiątek.. Tym razem nie mogę w żaden sposób pomóc w moderacji innych róż. Nie wiem, jak postanowicie. Jeśli ludzie z Twojej róży potwierdzą Ci udział,, a nie dobierasz nowych,, możecie przesunąć się o jedną. Możecie też powtórzyć – jak zadecydujesz Ty w odniesieniu do swojej (a inni do swoich) tak będzie dobrze. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze, już jest dobrze. To się nie… Czytaj więcej »

Sunny
Sunny
23.01.16 21:16

Marto, podziwiam Cie za odwage i szczere opisanie tak intymnych przezyc. Nie mniej jednak, to Twoje swiadectwo jest bardzo potrzebne na tej stronie szczegolnie dla ludzi mlodych, gdzie tyle sie czyta o zaklinaniu Pana Boga zeby „zmusil” tego albo tego chlopaka do uczuc „bo ja go kocham”. Ci wszyscy od zlamanych serc powinni przedrukowac sobie to Twoje swiadectwo i codziennie czytac, zeby wreszcie zrozumiec, ze Pan Bog dziala w zupelnie inny sposob niz oni chca. Ty poszlas za glosem Matki Bozej i odpowiednio zrozumialas Boze dzialanie i wygralas! Nie martw sie, Matka Boza nie zostawi Ci samej i dalej poprowadzi… Czytaj więcej »

Megan
Megan
23.01.16 20:13

Co za świadectwo! bardzo osobiste i poruszające. Nie jesteś sama w tej sytuacji, Matka Boża wskaze Ci drogę do Pana Jezusa. Tylko w Nim człowiek zaznaje prawdziwego szczescia. Życzę Ci radosci z bycia bożym dzieckiem . 🙂

Ania
Ania
23.01.16 19:54

Poruszające. Cieszę się, że Pan Cie uwolnił od uczuć do tego mężczyzny. Niech Bóg Ci błogosławi

Joanna
Joanna
23.01.16 19:02

Cudowne świadectwo….Pan Bóg zadziała w swoim czasie…Pamiętaj te trudności są po to aby poznać samą siebie. Obserwuj i przygladaj się sobie…w dowiesz się bardzo dużo…Twoja historia bardzo przypomina moją…jazdę Twoje słowo tego co czulas było mi znajome…Chwała Panu za to;)

Cellina
Cellina
23.01.16 18:49

Droga Marto i moim przekleństwem jest pewien Tomasz. zerwał ze mną zaręczyny, a bylismy w sześcioletnim związku.Było to ponad rok temu. oczywiście zaraz zaczełam nowennę o nasz powót, najpierw jedną potem kolejne. On wkrótce zaczął spotykać się z inną kobietą, z którą teraz mieszka i widzę, że traktuje ją lepiej niż mnie. Najgorsze jest chyba to, że cały czas utrzymuje ze mną kontakt. podczas spotkań potrafi powiedzieć kocham cię. ale te słowa nic nie znaczą i nie zmieniają. nie są zapowiedzią powrotu. długo miałam żal do Matki Boskiej, że nie wysłuchuje moich nowenn ( żadnej z 8- w różnych intencjach)… Czytaj więcej »

21
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x