Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Paulina: Panie Boże zrób coś, żebym zaczęła się modlić

To jest moje pierwsze świadectwo, choć odmówiłam już dwie nowenny, ale moja historia pokazuje jak niezwykłymi środkami działa Pan Bóg.

Kilka miesięcy temu obiecałam sobie, że już nie zaangażuje się emocjonalnie w historię chorego dziecka, owszem w miarę możliwości będę przelewać pieniądze, ale nie będą śledzić jego losów, po tym jak umarła mała Zuzia. Wytrzymałam z tym postanowieniem do kwietnia tego roku, kiedy na portalu społecznościowym moja koleżanka umieściła post, w którym zrozpaczeni rodzice błagali o pieniądze dla chorego syna, na operację za granicą, kwota ogromna, bo prawie pół miliona złotych, czas na zbiórkę bardzo krótki, bo życie malca było bezpośrednio zagrożone. Pomyślałam, po przeczytaniu historii malca, że to nie ma sensu, że może rodzice powinni odpuścić, skoro dotychczasowe leczenie nie przyniosło rezultatu, może powinni po prostu pozwolić mu odejść. Ale ta myśl trwała krótko, sama jestem matką i przecież o swoje dziecko też walczyłabym do końca, a poza tym w tym chłopcu było coś takiego, coś co trudno opisać, coś co spowodowało, że znowu bardzo się zaangażowałam. Okazało się, że pieniądze zostały zebrane w kilka dni i wydało się, że chłopiec jest już na prostej drodze, przejdzie operację i będzie wracał do zdrowia. Ale wtedy przytrafiła mu się infekcja, która musiała wstrzymać operację, a zagrożenie życia cały czas było realne. Przyszedł dla mnie wtedy taki moment, że nie wiedziałam co robić, czułam się tak jak gdyby walka toczyła się o moje własne dziecko, byłam przerażona, i to uczucie bezsilności, bo pieniądze były zebrane, chłopiec był w szpitalu wśród lekarzy gotowych do operacji, ale trzeba było czekać. I wtedy „przypadkiem” w internecie przeczytałam o nowennie (potem z innego świadectwa dowiedziałam się, że tu nie ma przypadków). Nawet się nie zastanawiałam, czy dam radę, odmówiłam pierwszą swoją nowennę pompejańską za zupełnie obce dziecko, dziecko z drugiego końca Polski.

Teraz jednak mogę napisać, że wszystko się udało, malec przeszedł operację, przechodzi rehabilitację, wraca do domu, ma szansę na w miarę normalne życie. Oczywiście nie wszystko poszło gładko, nie obyło się bez komplikacji, dodatkowego stresu, i takich momentów (albo raczej krótkich „momencików”) zwątpienia (tu widzę działanie szatana), ale w trakcie tej nowenny Matka Najświętsza dawała mi znaki, które na szczęście umiałam odczytać.

Wiem, że ludzi, którzy się za niego modlili było dużo więcej i moja modlitwa to raptem niewielka cegiełka, ale ja nigdy wcześniej za nikogo się tak żarliwie nie modliłam, jak za to „obce” dziecko. Życie i zdrowie tego chłopca jest bezcenne, ale ja dzięki tej modlitwie otrzymałam coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. W trakcie nowenny dotarło do mnie, że historia tego chłopca, moje odkrycie nowenny, to tak naprawdę odpowiedź na moje wcześniejsze nieśmiałe prośby o dar modlitwy, o to, żebym nauczyła się modlić.

Bóg był zawsze blisko mnie, ale gdzieś z boku, brałam udział w pieszych pielgrzymkach na Jasną Górę, sporo czytałam, ale zawsze wydawało mi się, nie wiem dlaczego, że takie zwykłe odmawianie modlitw to za mało, no i że przy wszystkich moich obowiązkach (mąż, troje małych dzieci, bardzo absorbująca praca zawodowa), na modlitwę nie znajdę czasu. Z drugiej strony tęskniłam za modlitwą, prosiłam: Panie Boże zrób coś, żebym zaczęła się modlić. No i stało się.

W moim zabieganym życiu ten czas przeznaczony na modlitwę jest tylko dla mnie i Matki Najświętszej, pracuję nad sobą i skupieniem myśli, wyciszam się, uświadamiam sobie, że mogę i umiem się modlić. Choć wcześniej wydawało mi się, że nie podołam jednej dziesiątce różańca, a co dopiero całej modlitwie różańcowej. A tu jestem w stanie modlić się Nowenną Pompejańską., nie mogę jeszcze powiedzieć, że jest to modlitwa doskonała, ale wiem, że mogę. Wykorzystuję każdą wolną chwilę: spacer, jazda samochodem, prasowanie, odkurzanie itd.

Oczywiście zmiana życia, życie modlitwą i z modlitwą to proces, tego trzeba się uczyć, ale zaczęłam i wiem, że mogę.

Drugą nowennę w intencji mojej rodziny skończyłam 1 sierpnia, w tej trakcie szatan działał, w taki perfidny sposób, nie przez koszmarne sny, ale przez zupełnie niezrozumiałe dla mnie ataki gniewu, w które wpadałam, drobnostki wyprowadzały mnie z równowagi, tak jakbym to nie była ja, tylko zupełnie obca osoba. Po zakończeniu nowenny wszystko się uspokoiło.

Teraz odmawiam trzecią nowennę – za mojego męża. Kilkudniowa przerwa pomiędzy nowennami uświadomiła mi, że bez tej modlitwy moje życie jest puste, może łatwiejsze, ale puste.

Bardzo dziękuję za tę łaskę, i za tego Malca, który stanął na mojej drodze.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
[seopress_breadcrumbs]
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
11 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ana
Ana
11.10.15 21:54

Paulino, dziekuje Ci za Swiadectwo, b. mi sie podoba.
Mnie NP zaprowadzila do Rozanca Rodzicow za dzieci.
Od ponad dwoch lat odmaiam NP i teraz dorzucilam/dorzucilismy Rozaniec za dzieci.
Polecam to tylko jedna dziesiatka dziennie 🙂
serdecznie Cie pozdrawiam

Paweł
Paweł
08.10.15 22:23

Coś ciekawego – właśnie w czasie odmawiania – 10 dni przed końcem, napiszę, że NMP skłania mnie ku właśnie włączenia modlitwy jakby obok obowiązków.
Aby modlitwa nie odwracała od obowiązków – a skłaniała ku nim.
Też już czuję to słodkie uzależnienie.

Justyna
Justyna
08.10.15 09:09

Paulina, bardzo dziękuję Ci za tę NP za Dzieciątko. Wszystkie dzieciaczki są nasze. Modlitwa działa CUDA! A pamiętacie historię 2 -letniego chłopca wyprowadzonego z hipotermii? Tyle ludzi się modliło, że niemożliwe stało się możliwe.
Odmawiam już chyba 5 albo 6 NP, po tej NP zaczynam bez przerwy kolejną. NP mówię wszędzie gdzie się da. Ostatnio właśnie przy prasowani z liczydłem. Uzależniłam się od NP i czasami mija mi tak szybko, że się aż dziwię (szczególnie przy tym prasowaniu). Wszystkie nowenny się spełniły.
Polecam każdemu tę wspaniałą modlitwę albo przynajmniej różaniec (jedną część).
Z Bogiem kochani, pozdrawiam Justyna.

Halina
Halina
08.10.15 08:43

Dziękuję. Szczęść Boże.

Teresa.A
Teresa.A
08.10.15 04:29

Pięknie

Martyna
Martyna
07.10.15 23:07

Zły działa nie tylko w czasie nowenny. Cały czas, nawet kiedy odmawia się jeden różaniec dziennie. Tak to jest po prostu. Piękne świadectwo. Cieszę się, że Twoja modlitwa pomogła w wyzdrowieniu małego chłopca :). Praca lekarzy plus działanie Boga i Matki Najświętszej równa się sukces. Lekarze to tylko narzędzia w rękach Boga.

Paweł
Paweł
07.10.15 21:29

Bóg daje w obfitości Boże paliwo – wiarę/pewnościowom wiarę, dary żarliwej modlitwy,
coś w tym jest 🙂 Mi cha El amen

Bogusienka
Bogusienka
07.10.15 18:53

Jestes Wspaniala Paulino.:)

Niech Cie Pan Bög Blogoslawi i Twoich Bliskich röwniez.
Szczesc Boze!

ewa
ewa
07.10.15 17:52

masz racje …..nie łatwiejsze ale puste…..

ajm
ajm
07.10.15 13:40

Piękne świadectwo w święto Matki Bożej Zwycięskiej!

wiesia
wiesia
07.10.15 12:37

Paulina, jesteś cudowną kobietą, mamą i zapewne żoną. Modliłaś się za obce dziecko, niesamowite!Ale prawdziwe! Chylę czoła. Jesteś aniołem, mówię Ci……….Wszystkiego dobrego, niech MARYJA zawsze Ci towarzyszy, zawsze.

11
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x