Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Karolina: Długa i kręta droga

Długo zbierałam się z napisanie tego świadectwa, ponieważ moja historia tak naprawdę wciąż trwa, ale czuję rosnącą potrzebę, aby podzielić się tym fragmentem mojej drogi, który już przeszłam, i mam nadzieję, że moje słowa umocnią i pokrzepią tych, którym zdaje się, że ich sytuacja jest bez wyjścia, lub że ich modlitwy nie zostały wysłuchane. A więc do rzeczy.

9 kwietnia zeszłego roku rozeszłam się z chłopakiem po czterech latach trwania w związku niesakramentalnym. I owszem – jestem osobą wierzącą, zawsze byłam, ale w skutek pewnych wydarzeń, o których nie warto tu pisać ze szczegółami zeszłam z drogi czystości i moralności. Trwałam przez cztery lata w czymś, czego absolutnie nie chciałam, czasem jednak życie układa się tak, że nie mamy wyboru, albo jak w moim wypadku jest – żyć w grzechu ciężkim, albo popełnić samobójstwo.

Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy po rozstaniu z chłopakiem było „Dobry Boże, W KOŃCU mogę iść do spowiedzi, w końcu znowu będę mogła żyć sakramentalnie”. Moja radość nie znała granic. Przez tydzień usiłowałam zrobić jakiś rachunek sumienia, ale miałam jakąś wewnętrzną blokadę – po tygodniu poszłam do konfesjonału ze wszystkim tym, co byłam w stanie sobie przypomnieć i czego byłam świadoma. Niedługo po tej spowiedzi poszłam jeszcze raz – i po następnej, nie wiem co się ze mą stało, ale doznałam jakiejś wewnętrznej blokady. Przez następne osiem miesięcy nie przystąpiłam ani do spowiedzi ani do Komunii… Ale nie uprzedzajmy faktów.

Od wielu lat miałam wielki problem z grzechami przeciwko czystości, i nie wiedziałam już co robić. Nie umiałam ani nie chciałam modlić się różańcem – bo od dziecka miałam kompletną blokadę wewnętrzną w stronę Matki Bożej. Ale coś mi mówiło, że tylko modlitwa może mi pomóc (przez szereg lat modliłam się własnymi słowami, bardzo po łebkach).

Wiedziona jakimś impulsem (a wierzę, że to było Boże światło) siadłam do komputera i trafiłam… Na nowennę Pompejańską 🙂 zaczęłam ją odmawiać – moje intencje nie były związane z własnym nawróceniem, a z bieżącymi życiowymi problemami. Dodam jeszcze, że pierwsze nowenny to była tortura. I tak mi minęło 8 siedem miesięcy. Pod koniec listopada zeszłego roku zdobyłam się na odwagę i pojechałam na mszę o uwolnienie w moim mieście, bo coś mi świtało, że o własnych siłach nie dam rady wrócić do Pana Jezusa, który coraz głośniej wzywał mnie do siebie. Tamtego dnia wszystko układało się tak, abym tylko na tą mszę nie pojechała – miałam problemy z kolanem (więc i z chodzeniem), w pracy szkoda mówić, więc zanim przyszła ta godzina byłam wykończona – na dodatek ogarnął mnie jakiś irracjonalny lęk przed samym wyjazdem, absurdalne myśli, obawy (szczytem wszystkiego było coś co streścić można jako „Nie jedź tam, bo napewno coś cię opęta na tej mszy”). Ale zebrałam się i pojechałam – po drodze przestały jeździć autobusy, i jeszcze otoczyło mnie jakieś nieciekawe towarzystwo. Ale udało się.

Sama msza i adoracja po niej były czymś niesamowitym – po raz pierwszy poczułam, jak moja zbolała, martwa dusza drgnęła, po raz pierwszy od pięciu lat…

Na początku stycznia udało mi się – po wielu problemach i z nieziemskim stresem – dojechać do mojego egzorcysty, gdzie nie bez przygód odbyłam spowiedź generalną i powoli zaczęłam wracać na drogę Chrześcijańską. Oczywiście nie bez przygód – z dużą ilością dręczenia, dziwnych sytuacji, tak w moim życiu jak i ze strony moich najbliższych.

Ale najważniejsze jest to, że po spowiedzi generalnej i modlitwie o uwolnienie zostałam uwolniona od przywiązania do kilku rodzajów okultyzmu, i narodziła się więź między mną o Matką Bożą, która wcześniej nie miała szans zaistnieć. I zostałam uzdrowiona z przywiązania do grzechów przeciwko czystości – to jest najprawdziwszy cud, zmagałam się z nimi od najmłodszych lat dzieciństwa, bezskutecznie aż do tamtej pory. Dopiero teraz naprawdę zaczęłam żyć duchowo, i sakramentalnie i chociaż w moim życiu dominuje cierpienie jestem na swój sposób prze szczęśliwa – ponieważ choć materialnie nie mam nic, mimo, że żyję w opuszczeniu, osamotnieniu mam mojego ukochanego Pana i Boga Jedynego – Jezusa. A mając Jego nie potrzebuję już absolutnie nic 🙂 I w końcu poznałam ludzi wierzących, zaczynam trafiać na osoby naprawdę wartościowe, tak jak ja radykalne w swoich poglądach religijnych.

Pointą całej tej historii jest to, że gdyby nie nowenna Pompejańska nigdy bym tego wszystkiego nie dożyła. Bo chociaż modliłam się o inne rzeczy niż własne nawrócenie, jak pisałam wyżej, Matka Boża, w swej przeogromnej dobroci cały czas usilnie pracowała nad przyprowadzeniem mnie do Jezusa, zajęło jej to osiem miesięcy z okładem.

Naprawdę… Nigdy nie należy mówić, że jakaś nowenna nie jest wysłuchana – Matka Boża wymadla nam tak wiele łask zastępczych, jeśli np czyjaś intencja nie jest zgodna z wolą Bożą. Swoich pozostałych poprostu nie jestem w stanie wymienić, bo jest ich niewyobrażalnie wiele. Ufajcie Maryi – Ona kocha was miłością samego Boga, bezinteresownie, każde Boże dziecko jest Jej nieskończenie drogie, nieważne jak bardzo oddaliło się od Jezusa. Wołajcie Jej pomocy zawsze i wszędzie, Ona nigdy nie pozostaje obojętna na nasz płacz, zawsze robi wszystko co w Jej mocy aby pomóc wyciągnąć nas ze spirali zła. I módlcie się – codzienny różaniec, chociaż jeden pełny, ale odmówiony pobożnie czyni prawdziwe cuda :))

Szczęść Boże wszystkim złamanym na duchu,

Karolina

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
21 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Małgosia
Małgosia
11.08.15 13:27

Dziękuję za piękne świadectwo! Chwała Panu i Matce Bożej!

aaaa
aaaa
10.08.15 20:42

Karolino jakie to były formy okultyzmu? jeśli możesz odpowiedziec

Gracja
Gracja
10.08.15 18:59

Dawno nie czytalam tak osobistego wyznania i wzruszającego świadectwa.

Heart
Heart
10.08.15 14:55

ELO i żegnam może kiedyś się pojawi ode mnie świadectwo,ale i tak nie podam swojego imienia już XD Będzie na „Ono” 😉 Żartuję, ale do zobaczenia, ja już tu nie będę pisać. Zablokuję sobie tą stronę później.

Heart
Heart
10.08.15 14:39

Co tu czytać, mogę tylko współczuć i dziękować, że Matka Boża chroni mnie swoją tarczą :))

AlaJ
AlaJ
10.08.15 14:47
Reply to  Heart

tak, to miłe, właściwie wszystkich powinna chronić. ja też współczuję. pozdrowienia.

Heart
Heart
10.08.15 14:35

Nie będę udawać jakiegoś zdechłego placka na siłę xD

Heart
Heart
10.08.15 14:29

Jestem po prostu sobą :)) Zawsze uśmiechnięty, otwarty, pozytywnie nastawiony do życia,. :))

AlaJ
AlaJ
10.08.15 14:31
Reply to  Heart

:))))) to dobrze, szczerość i otwartość jest ważna.

Teresa.A
Teresa.A
10.08.15 14:24

Spokój spokój . Nie dać satysfakcji złemu

AlaJ
AlaJ
10.08.15 14:30
Reply to  Teresa.A

a no tak

Heart
Heart
10.08.15 14:09

Idę grać w grę, zabić swoje uczucia 🙂 Tak naprawdę nie narzekam na swoje życie, cieszę się, że jestem nieśmiały, cieszę się, że w życiu nic mi się nie powodzi, ciągle brak mi pieniędzy na realizację swoich życiowych spraw. Aha widzę, że same dziewczyny piszą, a gdzie Wasi mężowi się podziali? Kochacie ich tak bardzo? Czy tylko potraficie klepać różaniec 200x dziennie i narzekać. Spójrzcie, że w Koreii dzieci nie mają co jeść. Trzeba dziękować Bogu za wszystko, nawet za suchy chleb i wodę 🙂

AlaJ
AlaJ
10.08.15 14:20
Reply to  Heart

ja też idę na rower, po co oglącać takie wywody. Zawsze wpłacam coś na potrzebujących, po co tylko paplać. chyba jak się widzi takich dziwaków, to widzę dlaczego tak trudno było mi kogoś pokochać. ale nie klepię różańca 200x dziennie.

AlaJ
AlaJ
10.08.15 14:27
Reply to  Heart

nawet krótkie spojrzenie na teksty mówi, że tu piszą babki samotne szukając od innych wsparcia, poszukujące wiary, osoby zagubione poszukujące wiary, nie sądzę, żeby szczęśliwe mężatki które mogą wierzyć wraz ze swoimi mężami. także bez sensu oceniać tych co piszą. Mi to teraz zajęło kilka minut. a nie zaglądałam już długo, czy bym wiele czasu prze to zabrała rodzinie, gdybym ją miała? Dodatkowo powiem, znałam przynajm,niej dwie mężatki co cały (dosłownie) czas poświęcały tylko dla męża i rodziny, w obu przypadkach źle się to skończyło. w jednym jak ją zostawił to miała już tylko żal do całego swiata, że ona… Czytaj więcej »

Zadowolona
Zadowolona
10.08.15 13:15

Masz Paweł w 100% rację…:) To nie jest przepis na ciasto, że dodanie jednego składnika za mało lub za dużo spowoduje zakalec…To tak jakby ktoś kwestionował „skuteczność” Różańca bez tych dodatkowych modlitw… My tu gadu, gadu a Karolina zamieściła jedno z najciekawszych świadectw jakie się tu ostatnio pojawiły…Z takiego podejścia do NP jakie zaprezentowała w swoim świadectwie trzeba czerpać wzorce…Karolino droga przez moment czasami musi być gorzej, aby potem było już lepiej…

Teresa.A
Teresa.A
10.08.15 12:13

Marto ja bym dalej odmawiala

Paweł
Paweł
10.08.15 12:37
Reply to  Teresa.A

Mimo, że jesteś „świeżakiem” to polecałbym też odmawiać dalej Nowennę, ponieważ to nie jest regułka czy jakieś magiczne zaklinanie tylko (aż) modlitwa, która powinna płynąć z głębi serca. Jestem przekonany, że każda modlitwa z sercem podoba się Panu Bogu oraz Maryi. Jeśli się mylę co do tematu Nowenny Pompejańskiej to proszę mnie sprostować.

Marta
Marta
10.08.15 11:33

Prezepraszam ze tutaj sie o to pytam ale chciałam zapyac poniewaz jestem w trakcie odmawiania Nowenny no i wczoraj odmówiłam wszystkie Różańce ale zapomniałam modlitwy dziekczynnej odmówić czy to znaczy ze musze od nowa zaczac

Magda
Magda
10.08.15 10:38

Dziękuję za świadectwo. Trochę mam podobnie tj w zakresie bycia z człowiekiem w związku niesakramentalnym…życie tak się poskładało, że raz dwa i zwiazek niesakramentalny ….a teraz gehenna…modlę się i proszę o uzdrowienie tej całej „chorej” sytuacji, ten człowiek bardzo mnie rani, okłamuje itp i nie chce mnie zostawić bo niby on tylko mnie chroni i on chce mojego dobra …każę mu mnie zostawić a on nic i kłotniami i po dobroci a on za wszelką cenę tkwi przy mnie …sytuacja o tyle uwikłana, że razem prowadzimy firmę ..tzn formalnie na mnie ..aby sie od niego uwolnić musiałabym wypowiedzieć ludziom umowy… Czytaj więcej »

Wiktoria
Wiktoria
10.08.15 10:24

czytając to świadectwo,jak i inne, możemy sobie uzmysłowić, że my czasami bardzo niecierpliwimy się, że nie otrzymujemy danej łaski. Mówimy Boże inni się nie modlą mają wszystko, a ja się modlę staram się być dobrym człowiekiem a Ty mi kłody pod nogi rzucasz?! Życie z NP jak i po NP jest jak nauką w szkole jazdy, Matka Bożą zostaje naszym instruktorem, żeby Nas nauczyć podstaw, by później pozwolić Nam wyruszyć na szerokie drogi.

Teresa.A
Teresa.A
10.08.15 10:21

Z takiego bagna wychodzi się dłuższy czas …zły wścieka sie ze traci zdobycz .
Ciesze sie że udało Ci się . Zawsze po takim nawróceniu duszyczki to karnawał i fajerwerki w Niebiosach Z Bogiem

21
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x