Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Weronika: Wyrwanie z grzechu, powrót Męża, Dzieciąteczko

Witajcie! Przyszła i kolej na moje świadectwo, choć Boże Łaski, których doświadczyłam przeniknęły dopiero mój rozum i moje ciało, a emocje jeszcze z tą Łaską walczą. Wierzę jednak, że niebawem i one się uspokoją.

Jestem osobą, która zawsze była spragniona miłości, czułości i troski a w małżeństwie doznałam dodatkowo ogromnego ich braku. W związku było coraz gorzej, naprawdę. Wieczna frustracja, żal i złość na Męża, który nie dawał mi siebie, swego ciepła i zaangażowania tyle, ile potrzebowałam. Nigdy nie pozwolił mi wejść do swojego świata, zamknął się na mnie tak, że psychicznie nie wytrzymałam. Zaczęły się lęki, nerwice, stany depresyjne, załamanie. I tak to trwało przez lata. Pewnej jesieni poznałam Mężczyznę, który swoją osobowością, temperamentem i zainteresowaniami całkowicie odpowiedział na moje potrzeby. Rozstałam się z Mężem, on wyprowadził się do innego miasta. Ja w tym czasie odbijałam sobie moje braki.

Byłam w związku, który wydawał mi się WYMARZONY. Mojego nowego Partnera poznała moja Rodzina, która go zaakceptowała. Było mi z nim jak w niebie. Czas spędzony razem był czymś, co dawało mi siłę i wiarę. Byłam szczęśliwa, rozkwitłam. Ale po kilku miesiącach tejże znajomości i mieszkania osobno z Mężem, pojawił się niepokój, poczucie straty wobec Męża, żal i coraz cieplejsze myśli o nim lecz jednocześnie wizja powrotu do Niego była czymś, co mnie autentycznie przerażało i nawet starałam się nie myśleć, że to może być kiedykolwiek możliwe. Pragnęłam innego, nowego życia z moim nowym Partnerem. Z Mężem spotykaliśmy się rzadko, rzadko telefonowaliśmy do siebie. Jednocześnie w moim nowym związku zaczęło coś się psuć.

Mniejsza dbałość o siebie, coraz rzadsze spotkania, chociaż planowaliśmy zamieszkać razem. Chcieliśmy mieć dzieci, być rodziną. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku, dokładnie Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny, rozpoczęłam po bardzo długich namysłach Nowennę Pompejańską. Byłam straszliwie rozdarta, nie wiedziałam co zrobić, rozwieźć się czy zakończyć mój nowy związek. Miałam problemy emocjonalne, to była ciągła szarpanina samej ze sobą. Obawiałam się, że nie wytrzymam tego psychicznie. Działy się ze mną straszne rzeczy i dodatkowo pojawiły się objawy somatyczne tych nastrojów. Zaczęłam się modlić Nowenną nie o powrót do Męża czy nowe życie z tym drugim Mężczyzną, ale o „ułożenie mojego życia osobistego”. Tyle. Szczególnie, że Maryja się o mnie upominała, o mój czas dla Niej. I ciągle mi podsuwała książeczkę z Nowenną, co było niekiedy zadziwiające! I całkiem zawierzyłam Panu Bogu, tak na 100%.

Powtarzałam w myślach: „Moje możliwości i pomysły się skończyły Panie Boże, działaj teraz Ty. Napraw moje życie, choć ja go tak sponiewierałam”. W między czasie odmówiłam Nowennę o przemianę życia do Ducha Świętego, rozpoczęły mi się tajemnice chwalebne w Róży Różańcowej, wypowiadałam często do Boga akt zawierzenia prostymi słowami „Działaj, zmieniaj, uzdrawiaj, wyzwalaj, nawracaj – czekam”. Spotkałam się z Mężem w lutym, spędziliśmy razem trochę czasu, co było wręcz nie do uwierzenia, że po tylu miesiącach i z takim nastawieniem to się udało. Rozeszliśmy się wieczorem, każde wróciło do swego życia. Jeszcze raz spotkałam się z tym drugim Mężczyzną. Ostatni raz. Był między nami już jakiś konflikt, brak zrozumienia, jakiś dystans. Czułam, że się rozstajemy – na razie na płaszczyźnie emocjonalnej i uczuciowej. Wychodziłam z założenia, że odpocznę i może wrócę. Ale okazało się, że jestem w ciąży z Moim Mężem. Po 9 latach małżeństwa, przekonana, że dzieci mieć nie mogę, dowiedziałam się, że będę Mamą. Stało się to 6 dni po planowanym zakończeniu grudniowej Nowenny, której z przyczyn zależnych ode mnie (lenistwo..) nie dokończyłam. Na początku była ogromna radość z Nowego Życia, ale zaraz potem ogromny smutek i żal.

Rozstałam się z moim nowym Partnerem. Mimo, że związek z nim zaczął się rozpadać a ja już i tak myślałam o rozstaniu, choćby czasowym, nagle jakby moje postrzeganie się odwróciło. Zaczęłam odczuwać NIEOPISYWALNĄ tęsknotę, poczucie straty, żal, miłość wobec niego. Płakałam całymi dniami, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, szczególnie, że w tym czasie wygasła jeszcze moja umowa o pracę. Nagle straciłam poczucie wolności, które do tej pory było dla mnie ważne, kontroli nad swoim życiem, straciłam wiarę w realizację moich pasji, zostałam bez pracy, byłam w ciąży i jeszcze wizja powrotu mojego Męża zaczęła wydawać mi się najgorszym nieszczęściem w całej tej lawinie. Tak to trwało dwa miesiące.

Modliłam się tylko, aby moja rozpacz nie zagroziła mojemu Dzieciątku. W drugiej połowie kwietnia rozpoczęłam kolejną Nowennę. Z prośbą o uwolnienie od wszystkich tych uczuć wobec tego drugiego Mężczyzny. W czasie jej odmawiania pojawiają się bardzo dziwne stany, z jednej strony zaczynam się uspokajać i radować moim Dzieciątkiem a z drugiej wpadam czasem w taką rozpacz, że łzy same się cisną do oczu. To pokusy. Ten Mężczyzna też odezwał się do mnie niedawno, wyznał ponownie miłość, nakłaniał do spotkania, oferował pomoc, której nie potrafił sprecyzować, a wszystko to wiedząc że oczekuję Dziecka z Mężem, a potem zmieszał mnie z błotem i zdeptał.

Ale trwam w modlitwie. Często zaniedbanej, rozkojarzonej, zasypiającej, leniwej, niedbałej. Ale wewnętrznie jestem PRZEKONANA, że otrzymamy Łaski, i ja, i moje Dziecko, i Mąż i On. Wierzę, że sfera moich emocji zostanie niebawem przepełniona Bożym Pokojem i miłością. Miłością także wobec tamtego Mężczyzny, taką o którą Jezus prosi w swoich dwóch najważniejszych przykazaniach. Chwała Panu!

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
groszek
groszek
16.05.15 18:40

dziękuję za to świadectwo – dodałaś mi wiary i nadziei, że można walczyć i wręcz trzeba walczyć z naszymi namiętnościami i pokusami, doskonale wiem o czym piszesz na początku swojego świadectwa…. ja nie przekroczyłam granicy rozstania z mężem, ale od kilku miesięcy walczę z zauroczeniem do człowieka, który nieświadomie zawrócił mi w głowie (raczej jego wyobrażenie o nim), a następnie najzwyczajniej mnie odtrącił (nie miłość, bo o tym nie było mowy, tylko odtrącił przyjaźń) od rozpoczęcia Nowenny zaczęłam się zmieniać i nasze życie rodzinne wróciło do normy, jednakże cały czas to uczucie zauroczenia i jakiś wewnętrzny żal do tego człowieka… Czytaj więcej »

Weronika
Weronika
23.05.15 19:44
Reply to  groszek

Wierze, ze Ci sie uda wytrwac. Bo tylko w tym WYTRWANIU jest sens. I choc my tego SENSU czesto nie czujemy, nie rozumiemy, nie widzimy, to nie szkodzi. Sens jest we wszystkim, podkreslam WE WSZYSTKIM, co wymaga walki ze swoimi slabosciami w imie Jezusa. Amen!

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x