Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Martyna: Łaski duchowe, przemiana wewnętrzna

Jakiś czas temu rozstałam się z chłopakiem w okolicznościach, jakich po ludzku nie da się wytłumaczyć. Ta bolesna sytuacja i wielkie pragnienie mego serca, aby założyć rodzinę skierowało moje kroki bliżej Boga. Modliłam się do Św. Rity i Św. Józefa, a następnie zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską. Ta kolejność nie jest z pewnością przypadkowa. Czytałam na stronie Św. Rity, że wiele osób tak ma. Dziś jest dopiero 1 dzień części dziękczyniennej mojej 1 Nowenny. Choć w sprawie intencji nie zdarzyło się nic spektakularnego chciałabym już teraz opisać zmiany w swoim życiu, które zaszły w trakcie tych 28 dni.

Po pierwsze to, że codziennie prawie 2 h poświęcam na tę modlitwę. Wcześniej było to dla mnie nie do pomyślenia. Były i są nadal trudne chwile, ale trwam. Potwierdzam to, o czym wiele osób pisze – zło atakuje podczas różańca. Próbuje zniechęcić. Udaje mi się póki co je zwyciężać. W ogóle moja wiara i relacje z całym Niebem się pogłębiły. To w trakcie Nowenny przeżyłam, jak do tej pory, najbardziej otwartą przed Bogiem spowiedź. Wielkanoc była naprawdę Wielka. W Niedzielę Miłosierdzia z kolei podczas Mszy czułam tak potężną radość w sercu, że trudno to opisać… Ja także poznaję „nowych” Świętych. Poznaję Kościół na nowo. Mimo, że wydawało mi się, że wcześniej byłam Niego blisko. W trakcie Nowenny pierwszy raz pomyślałam o sobie jako Dziecku Bożym umiłowanym przez Najwyższego. To zmienia spojrzenie na siebie samego. Mimo świadomości własnej niedoskonałości.

Ciekawostką jest też fakt, że w ciągu tych 28 dni chyba ani razu na głos nie przeklęłam, co wcześniej zdarzało mi się nagminnie. Mam też wrażenie, że mniej palę.

Kolejna sprawa – poprawiły się moje relacje z rodzicami, wcześniej bardzo…trudne. Nowenna, czy raczej Maryja za jej sprawą, wyciszyła mnie, uspokoiła. Modliłam się też inną modlitwą o rozwiązanie węzłów i jest coś na rzeczy!

Także w tym czasie pierwszy raz w życiu miałam okazję bardzo otwarcie porozmawiać o moich problemach, wątpliwościach, przemyśleniach z osobą duchowną. Było to dla mnie zaskakujące, że byłam w stanie zdobyć się na coś takiego. Przełamać te nieco oficjalno-obrzędowe podejście, a jednocześnie zbliżyć się do Boga, takiego, jakim jest w istocie, a jest Miłością.

Odnalazłam sens w cierpieniu, które mnie dotknęło, bo zbliżyło mnie do Boga i obróciło się w wiele dobra.

No i na koniec – często „napotykam przypadkiem” róże. Św. Rita „miała przygodę” z różą, która jest przecież symbolem Królowej Różańca Świętego, dlatego tym bardziej uważam, że to wszystko nie jest przypadek. Św. Ojciec Pio, do którego aktualnie odmawiam Nowennę wysłał różę do Pompejów… Św. Katarzynę z Sieny i Św. Dominika też nie poznałam przypadkiem.

Piszę to wszystko, aby po pierwsze dać świadectwo. Maryja – zaproszona do życia – działa. Mam nadzieję, że po ukończeniu Nowenny dam kolejne świadectwo.

Po drugie – daleko mi do stereotypej członkini kółka różańcowego. Chcę zachęcić takich, jak ja, tych, którzy się wahają lub ociągają, aby zaczęli.

Dziękuję przy okazji Wszystkim, którzy angażują się w życie tej strony. Niech Bóg ma Was w swojej opiece! A Królowej Różańca Świętego niech będą chwała i cześć!

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Gabriela
Gabriela
05.05.15 00:37

Bardzo dziękuję za piękne świadectwo. Uświadomiłam sobie, że u mnie też zaczęło się od św. Rity i Józefa.Szczęść Boże!

Martyna
Martyna
05.05.15 08:16
Reply to  Gabriela

Nie ma przypadków 🙂

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x