Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ania: Nauczyć się latać

Witajcie! Ciężko w kilku zdaniach opowiedzieć o działaniu Matki Bożej w moim życiu. Niemniej spróbuję, choć może trochę chaotycznie. Nowenna pojawiła się w moim życiu w październiku 2014 r. i w tej chwili odmawiam część dziękczynną 2 nowenny. Obie były w podobnej intencji (dodatkowo mój tato zmówił 1 w tej samej sprawie).

Główna intencja wydaje się niemożliwa do spełnienia. Chcę uratować moje sakramentalne małżeństwo i rodzinę. Jednak mój mąż twierdzi, że mnie nie kocha i nie zrobi nic, żeby chociaż spróbować być ze mną. Kocha jedynie syna, ale nawet dla niego nie jest w stanie się postarać. Spotkał kobietę, która wydaje się być jego ideałem. Ciężko powiedzieć, kiedy zaczął się kryzys w naszej rodzinie, ale moje małżeństwo rozpadło się z wielkim hukiem, i poniekąd moje życie również, bo w tamtym momencie zdałam sobie sprawę jakie było ono „byle jakie”. Wcześniej wydawało mi się, że spełniło się moje marzenie o mężu i dziecku, ale to mnie w ogóle nie uszczęśliwiło. Wtedy nie przyszło mi do głowy, że tylko Bóg może wyprostować moje ścieżki.

Kiedy patrzę wstecz, widzę dokładnie, kiedy zaczął zmieniać moje życie. Zaczęło się od grupowego zwolnienia w stabilnej firmie. Był to dla mnie cios. Przez pół roku szukałam pracy, na szczęście miałam odprawę i dzięki temu mogłam sobie pozwolić na tyle przerwy. Aż w końcu trafiłam do firmy, gdzie spotkałam ludzi bardzo wierzących – wtedy nie przypuszczałam, jak bardzo zmienią moje życie. Do tej pory nie miałam nikogo, kto byłby dla mnie duchowym przewodnikiem. Kiedy zostawił mnie mąż, wiara pozwoliła mi przetrwać to bez leków i depresji.

Sama nie wiem, kiedy minęło te 8 miesięcy. Zobaczyłam, jak bardzo muszę zmienić siebie i swój sposób myślenia. Zrozumiałam, że oczekiwałam miłości, ale sama nie potrafiłam kochać męża, bo sama siebie nie kochałam. Droga nawrócenia nie jest łatwa, codziennie mam jakiś kryzys. Bywa, że nie wierzę już w moc naszego sakramentu i zastawiam się, czy warto mieć nadzieję. Ale widzę, że się rozwijam. I to dodaje mi sił.

Chcę jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy, w której widzę działanie Matki Bożej. Otóż moje dziecko od kilku lat bało się chodzić do toalety i przez to mieliśmy wiele problemów, nieprzespanych nocy, trosk i krępujących sytuacji. Nie pomogła zmiana diety, leki, wizyty u lekarzy… i nagle od kilku dni syn codziennie chodzi sam do toalety! Stało się to po tym, jak postanowiłam, że jedną z nowenn odmówię w tej sprawie.

Trwam więc w modlitwie, rzucając się z Bogiem i Matką Bożą w przepaść, licząc, że nauczą mnie latać.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ania
Ania
04.06.15 20:41

Kaniu, przykro mi ,że musisz przez to przechodzić i naprawdę trudno zrozumieć zachowanie Twojego męża. Często zakompleksieni i nieszczęśliwi ludzie chcą w ten sposób poczuć się lepiej.Tak jak piszesz, czasami człowiek musi upaść na dno,żeby móc zmienić swoje życie i ujrzeć je w innym świetle. Często Bóg pozwala rozpaść się naszemu życiu po to ,żeby zbudować coś pięknego. Może jeszcze tego nie widzimy,ale wierzmy,że Bóg nigdy nie działa przeciwko nam. Mamy dzieci i chociaż dla nich powinnyśmy być ponad to ,co się dzieje w naszym życiu. Ostatnio trafiłam na audycje na youtube „Dotyk Boga” i bardzo do mnie trafiają. U… Czytaj więcej »

Kania
Kania
01.06.15 09:17

Nie wiem czy powinnam o tym pisać, ale chyba tak. Na rozprawie wyszło bardzo źle – po 1 okazało się, że moja adwokat ma inną (ważniejszą dla niej) rozprawę i bez wcześniejszego uprzedzenia przysłała w zastępstwie młodego adwokata, który niestety moje dobro pomylił (być może świadomie… muszę wyjaśnić, że mój mąż jest tzw. „osobą przy władzy”) z dobrem męża i zapadły bardzo niekorzystne dla mnie ustalenia finansowe. Po 2 mąż zmienił pozew o rozwód bez orzekania o winie na z orzekaniem o mojej winie (choć to on mnie zostawił z 3 dzieci i to on ma kochankę). Dzień po rozprawie… Czytaj więcej »

Ania
Ania
26.05.15 20:20

Dziękuję Wam za wsparcie. Jeżeli pojawią się w moim życiu jakieś nowe wydarzenia ,to z pewnością napiszę o nich. Kaniu, trzymaj się ciepło. Mój mąż nie złożył jeszcze pozwu rozwodowego,ale zdaję sobie sprawę jakie uczucia mogą Ci towarzyszyć przy rozwodzie. Świadomość,że są tutaj ludzie, którzy przechodzą przez to samo,znają moje problemy i służą radą jest kojąca. Czasami warto spojrzeć z innej perspektywy na swoje życie. Czytając komentarze w innych świadectwach widzę, że jedyne wyjście to zacząć zmiany od siebie. A dopiero później należy oczekiwać cudów. Tym bardziej ,że jesteśmy w dobrych rękach.

stella
stella
26.05.15 09:49

Trzymaj się Kaniu (Aniu)! Pomodle sie za Ciebie różańcem i o dary Ducha Św. dla Was na rozprawie.

Kasia
Kasia
26.05.15 09:46

Drogie Panie, trzymam za Was kciuki! Jesteście bardzo dzielne i jestem pewna, że Wasza wiara zostanie wynagrodzona.

Kania
Kania
26.05.15 09:03

Aniu,moja imienniczko. Jestem w podobnej sytuacji. Za kilka godzin spotkam się z mężem na sali sądowej – pierwsza rozprawa rozwodowa (z jego inicjatywy, ja odpisałam na pozew, że nie godzę się na rozwód,choć wiem o kochance). Mnie też po wielkim ciosie, jakim było odejście męża, przygarnęła Matka Boska, przytulił Jezus. W moim życiu dzieją się cuda. Czekam cierpliwie, aż i w mężu odrodzi się miłość do Boga, a wraz z nią przyjdzie opamiętanie i miłość do mnie. Wiem – będzie dobrze!!! Może jeszcze nie dziś, nie jutro, ale w końcu to nastąpi. Uczestniczę w Mszach Św. o uzdrowienie – to,… Czytaj więcej »

6
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x