Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Klaudia: Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga

Na nowennę natknęłam się całkiem przypadkowo, jeśli można tu w ogóle mówić o jakimkolwiek przypadku. To było w listopadzie, gdy szukałam w internecie modlitwy o dobrego męża, a ktoś na forum pod modlitwą, polecał ludziom, by się modlić właśnie na nowennie pompejańskiej. Przeczytałam kilka świadectw i podjęłam decyzję o zmówieniu modlitwy. Tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju : dużo ludzi wypowiadało się, że mieli koszmary nocne, byli gnębieni przez złego, a ja się zwyczajnie bałam. Mieszkam sama za granicą, a dodatkowo perspektywa nękania mnie w czasie snu,nie nastawiała mnie optymistycznie. Jednak cel był ważny – PRACA, bo to właśnie o to postanowiłam się modlić, a Miłość miała przyjść sama i przyszła.

Nowennę rozpoczęłam na początku stycznia. W nocy przed jej rozpoczęciem, we śnie pojawił się zły, który stał tuż za mną, a ja zrozumiałam, że on chcę mnie odwieść od modlitwy i już pokazuje, co mnie czeka.  Nazajutrz, zaraz po zmówieniu mojego pierwszego dnia, otrzymałam telefon. Przyjaciółka dzwoniła, że jest w szpitalu, a kilka dni temu wybudzono ją ze śpiączki. Minęło jeszcze trochę czasu, zanim wypuszczono ją do domu. Drugiego dnia, przyjechał do mnie chłopak, z którym spotykałam się od niedawna i który przez swoje problemy, zaczął popadać w depresje i odsuwać się ode mnie. Teraz był jeszcze w gorszym stanie psychicznym, kompletnie załamany. Bałam się o niego i nasz związek. Zaczęłam w tym samym czasie odmawiać w jego intencji nowennę do Św. Judy Tadeusza. W ostatnim dniu tej nowenny przyjechał znów i powiedział, że wpierw musi odbudować siebie, by móc stworzyć coś ze mną. Było mi smutno, ale w sercu czułam Miłość.

Dalej trwałam na modlitwie, a moi bliscy w Polsce, jak i tu na miejscu chorowali, przechodzili załamania. Ja sama miałam koszmary nocne, a często nie mogłam też spać, mimo iż ciągle bardzo wierzyłam, czułam się dobrze i miałam w sobie dużo wiary. Mimo,że moja prośba nie została jeszcze spełniona, czułam że modlitwa działa: ludzie zaczęli mi proponować pomoc w znalezieniu pracy – z zastrzeżeniem, że trzeba będzie jeszcze trochę na nią poczekać. Były to nawet obce osoby, które, jak jedna pani po niedzielnej mszy zaprosiła mnie do siebie na obiad, a teraz wraz z rodziną szukają mi pracy, nowego mieszkania i wspierają duchowo – zostaliśmy przyjaciółmi. Czułam cały czas, jak  modlitwa mnie buduje od środka, jak mnie oczyszcza. Nawiązałam nową relację z Panem Bogiem, teraz jak się modlę, staram się to robić bardziej sercem i pamiętać szczególnie o tych, którzy Boga nie znają. W czasie modlitwy poczułam też Miłość do mojego chłopaka. Pewnie on już do mnie nie wróci, ale tak jak my wszyscy, jest dzieckiem Boga i modlę się, by Go odnalazł. Zrozumiałam, że prawdziwa Miłość, to też kiedy szczęście tej drugiej osoby, może stać się dla nas ważniejsze, niż nasze własne. To nie znaczy, że coś straciłam –  przeciwnie! Zostałam przez to wzbogacona, w końcu nie odnajduje się Miłości codziennie, tym bardziej, że moja narodziła się w momencie ciężkich dla mnie prób.

Na początku części dziękczynnej, coś niedobrego zaczęło się ze mną dziać: dużo chorowałam, coraz mniej spałam, czułam smutek, brak sensu życia, miałam straszne myśli i czułam ogromną ciemność w środku. Zaczęłam się izolować od ludzi, ich obecność mnie męczyła. Wiedziałam w tym wszystkim, że Jezus chce mi coś powiedzieć, ale go nie rozumiałam. Spowiedź,to jest to, czego mi brakowało! Nigdy nie spowiadałam się w innym języku, za granicą, poza tym dostęp do księży jest tutaj ograniczony. Jednego dnia, gdy byłam w Kościele, zauważyłam niewielką karteczkę z informacją, że – każdej soboty rano można się wyspowiadać, lub też porozmawiać z księdzem. Skorzystałam! 8 dni przed ukończeniem mojej pierwszej nowenny pompejańskiej wyspowiadałam się. Radość z faktu, że Bóg mi wybaczył, była tak ogromna, że do domu wracałam, jak na skrzydłach! Wszystko zaczęło się zmieniać na lepsze, a ja coraz bardziej ufam Panu.

Nowennę zakończyłam 8 marca. Jeszcze nie otrzymałam wymodlonej pracy, ale jestem pewna, że kroczę dobrą drogą : czy to chodzi o Miłość, czy o pracę. Zaprzyjaźniłam się z tym księdzem od Spowiedzi, który również się za mnie modli. Otworzyły mi się oczy na świat, jestem silniejsza i odważniejsza, bo to Jezus jest ze mną. Zmienił się też mój stosunek do Różańca Świętego, ma On przeogromną moc. Dziękuję Matce Boskiej, bo Jej słowa

„ Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa” wskazują nam, jak powinniśmy postępować, szczególnie w trudnych momentach – dać się kierować Bogu!!!

Chciałam dodać, że moja mama jest  w połowie odmawiania nowenny w mojej intencji i już widzi otrzymane Boże łaski – naprawiają się jej relacje z ojcem. I ostatnia sprawa: mam tu znajomą, która od wielu lat się nie modliła, nie chodzi do Kościoła, ale tak mnie obserwując powiedziała – „nauczysz mnie tej modlitwy? Też chcę ją zmówić”!

Ja chcę zacząć kolejną nowennę, a Wam wszystkim pragnę powiedzieć, żebyście zaufali  Ojcu Niebieskiemu, bo On pragnienie dla swych dzieci jak najlepiej i nigdy nas nie opuści 🙂

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ania
Ania
22.01.18 12:26

Przepiękne świadectwo! Najbardziej cieszy mnie fakt, gdy osoba, która miała 'chłodne’ podejście do wiary, modlitwy, Pana Boga, nagle zaczyna iść w tym właśnie kierunku, gdy zaczyna się jej powrót do Pana Boga… Niewypowiedzianie piękna sprawa 😉

Beata
Beata
21.03.15 20:26

Wzruszyłam się ,dziękuję za to budujące świadectwo. Po wszystkie dni chwalmy Pana

Marysia
Marysia
21.03.15 19:42

Przepiekne tez tak powiem !!

Markoni
Markoni
21.03.15 18:13

Przepiękne!!!

4
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x