Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Beata: Najświętsza Panienka wysłuchała mej prośby

Półtora roku temu odszedł ode mnie mąż,mimo wielu prób pojednania,rekolekcji dla małżeństw,również pomocy specjalistów, księży, terapeutów itd. nie udało się nam pojednać.

Po ludzku nie było żadnych szans, wszystkie mozliwości wykorzystaliśmy i nadal nic,wręcz było coraz gorzej. Mąż podjął decyzje o próbie unieważnienia naszego małżeństwa,ja wpadłam w czarną rozpacz, mało włosów nie rwałam z głowy… Musiałam dostać jakąś łaskę od Pana Boga bo zmobilizowałam się i podjęłam Nowenne Pompejańską. Miałam wiele przeszkód i myśli ze to trzeba ufać Bogu by wysłuchał prośby,przecież Jezus mówił do św.Faustyny że naczyniem ufności czerpiemy z Jego źródła łask,a ja tej ufności nie miałam 🙁 Zmusiłam się wręcz do odmawiania Nowenny,początek był okropny.Całymi dniami miałam tyle obowiązków że dopiero wieczorem późnym mogłam się modlić,a wiadomo że to najmniej 1,5 godziny jest,a gdy człowiek zmeczony to i do 2 godzin się rozciąga,bywało że zaczynałam Nowenne o 23 i kończyłam o 2 w nocy,o 5 rano do pracy trzeba było wstac,więc to była straszna męczarnia,ale dałam rade. Po około 2 tyg było mi już lżej,miałam więcej w sobie spokoju i otrzymałam łaske ufności.Mimo ze w malzenstwie nie zmienialo się nic,ja miałam jakąs dziwną ufność ze będzie dobrze że jeszcze nie wiem kiedy ale będzie… Zamówiłam Msze w  Pompejach,nie jedną i nie dwie…. nadal nic się nie działo,zero polepszenia sytuacji.Dostaje informacje ze mąż sklada dokumenty w Kurii,najpierw znów płacz,rozpacz, potem myśle może to i lepiej,tam Bog bedzie mógł właściwie pokierować naszą sprawą…

Rozpoczęłąm drugą Nowennę Pompejańska,było już dużo łatwiej. Nadal zamawiałam od czasu do czasu Msze w tej intencji.Minął rok i nic się nie zmieniło,tylko ja jakaś spokojniejsza się stałam i baaaaardzo pewna że to wszystko się ułoży tak jak o to prosiłam Matkę naszą,co wieczór modliłam się do figurki Matki Boskiej Fatimskiej którą mam przy łóżku, by zaniosła moją prośbę pod tron Boga Najwyższego,by w moim imieniu upadła do Jego stóp i błagała Go o uzdrowienie mojego małżeństwa o powrót męża. Długo nic się nie działo. Kiedyś przypadkiem  się spotkaliśmy (w Kościele) po Mszy długa rozmowa,ale nadal nic,może serce bardziej zabiło,ale wciąż beznadzieja. Słuchałam rekolecji internetowych, ksiądz tam mowil ze moze mamy jakas osobe w zyciu ktora potrzebuje uslyszec dzis od nas” kocham cie,modle sie za ciebie” poprosil by kazdy odszukal w glowie taka osobe i wyslal smsa z tym krotkim tekstem, po ktorym zdawal sobie sprawe ze najprawdopodobniej zostaniemy wysmiani,zrobilam tak,byla pozna noc,nic nie odpisal mąż. Za kilka dni odezwal sie pytajac co to było,co mnie sklonilo do takiego czynu.Nic nie odparlam,poprostu chcialam i napisalam,tyle tlumaczen. Znow dlugie miesiace ciszy. Potem jakis telefon,w ktorym oboje dochodzimy do wniosku ze jakos w zgodzie trzeba sie rozstac,pozalatwiac sprawy do konca,nie ma juz czego ratowac,wszystko umarlo,tyle czasu przeciez minelo…. Los chcial ze znalazlam sie w ciezkiej sytuacji,napisalam do meza ze potrzebuje by mi pomogl,wsparl.

Odpowiedz byla: dobrze. Moje zdziwienie ogromne,mysle pomylil smsy czy jak. Przyszedl,pomogl,przytulil… nie wiedzialam co sie stalo,juz przeciez przestalam sie modlic,ale Pan Bog nigdy nie zapomina naszych modlitw. Znow kilka tygodni ciszy,potem maz pyta jak sie czuje co slychac.Kolejne spotkanie,krotkie i tylko takie w sumie z malzenskiego obowiazku niesienia pomocy ale jednak. Jest dobrze,zaczynamy rozmawiac,nie o tym co bylo tylko o tym jak wazni nadal dla siebie jestesmy… Pojawia sie znow ojcowske przytulenie,mysle sobie,nie to nic nie znaczy,taki odruch z jego strony i tyle… Ale znaczylo to tyle,ze mąż nie wie kiedy i gdzie i co kieruje jego sercem i umyslem ale cos mu się stało w środku i mnie kocha. To „cos sie stalo w srodku” to przeciez ubłagana łaska. Niczym innym tego nie mozna wytlumaczyc,oboje nie wiemy w jaki sposob sie to dokonalo.Jednej nocy mąż zansął z nienawiscią do mnie,a obudzil sie z silnym uczuciem milosci…. Bogu Najwyzszemu niech bedą dzięki i Matce naszej kochanej. Mam do wszystkich ogromną prosbe: nie zniechecajcie sie brakiem ufności w tą Nowenne, dla Boga to nie jest przeszkoda by Wam pomógł.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
15 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aneta
Aneta
14.03.15 01:15

Pani świadectwo mnie pokrzepiło. Ja też mam podobną sytuację i wielką wiarę w sobie ,że mąż wróci do mnie i dzieci.Czasami zastanawiam się czy nie zwariowałam,bo już nikt z rodziny nie wierzy w jego powrót.Niektórzy mówią,abym dała sobie spokój z tymi modlitwami ,bo to już nic nie pomoże,widocznie Bóg tak chce.Ja jednak wciąż się modlę i wierzę wbrew nadziei.Tak bardzo chciałabym napisać tu swoje świadectwo i dać wiarę innym.Szczęść Boże.

Beti
Beti
01.03.15 20:08

Beato, Bóg zapłać za Twoje świadectwo! Oby każda żona równie dzielnie walczyła o swojego męża, jak Ty to zrobiłaś! Ave Maria!

Dariusz Martyna
Dariusz Martyna
01.03.15 11:32

Piękne świadectwo. Niech Pani i Pani mężowi Pan Bóg zawsze błogosławi i jeżeli taka jest jego wola pozwoli przeżyć razem wiele szczęśliwych lat małżeństwa.
Proszę zawsze ufać Bogu ponieważ On wszystko może….
Szczęść Boże….

Bożena S.
Bożena S.
28.02.15 16:07

Oby więcej było tak wytrwałych i mocno wierzących osób.Zawsze łatwiej dać sobie spokój po co sie wysilać,ale o to właśnie chodzi złemu.Zebyśmy się poddali.Powodzenia i wielu łask trwaj i módl się. Z Bogiem.

Ania
Ania
28.02.15 15:05

Beato jesteś wspaniałą kobieta że tak walczyłaś!Jak niesamowita jest moc sakramentu małżeństwa.Pan Bóg nie zapomniał co Wam obiecywał w dniu ślubu.Zły chciał zniszczyć sakrament małżeński przez unieważnienie i sprowadzić na człowieka nieszczęście.Ale Matka Boża pomogła jak zawsze gdy się do niej udajemy.Chwała Panu!

Janina
Janina
28.02.15 10:12

Beato, ciesze sie za Ciebie.Zaufales Panu Bogu i Matce Boskej i odszymales laske, o ktorej modliles nieustanie.

Dagmara
Dagmara
28.02.15 06:23

„Jednej nocy mąż zasnął z nienawiscią […] ,a obudzil sie z silnym uczuciem milosci”. Niesamowite! Takie rzeczy może tylko Nasz Wszechmogący Bóg :”)))

Beata
Beata
28.02.15 14:18
Reply to  Dagmara

Próbowałam dopytać męża co wpłynęło na zmianę jego zachowania (ja nic nie zrobilam myslalam ze moze po rozmowie z jakims ksiedzem tak go natchnelo na milosc do mnie) ale jedyna odpowiedz jaka padla to: nie wiem,zasnalem z niechecia,czy wrecz jakas nienawiscia,a obudzilem sie pelen milosci do ciebie. Dalej juz nie pytam.Bogu i Jego Matce niech beda dzieki.Wierze ze Maryja tak jak prosilam zanosila do stop Boga moje błaganie i tam za mnie wypraszała łaski.

Jerryme
Jerryme
27.02.15 22:42

Pan Bóg zawsze ale to zawsze wysłuchuje! Zawsze i kropka. Chwała Panu mnie również wysłuchał 🙂

Beata
Beata
27.02.15 21:58

Piękne i wzruszające świadectwo. Niech Wam Pan Bóg błogosławi

Bożena
Bożena
27.02.15 21:26

To niesamowite jak Pan Bóg potrafi działać, kiedy Mu ufamy! Chwała Panu za to świadectwo!

Beata
Beata
28.02.15 14:10
Reply to  Bożena

Zaznaczam ze Nowenne rozpoczęłam nie mając ufności, więc dobry Bóg i takich jak ja wysłuchuje i obdarza łaskami, nasz grzech, nieufnosc nie jest dla Niego przeszkodą,a do tej pory sądziłam że tak.

Zofia Roszkowska
Zofia Roszkowska
27.02.15 20:50

Nasza Mateńka to studnia łask, z której Bóg rozlewa swoją miłość na nas grzeszników.Nie zmarnujcie tej miłości, ale ją pielęgnujcie razem z Jezusem i Maryją.Teraz trzeba głosić niezmierzone miłosierdzie braciom w wierze i propagować Nowennę pompejańską, tak jak się modliłaś w części dziękczynnej. Z Bogiem i Maryją.

Monika
Monika
27.02.15 19:23

dziękuję za Twoje świadectwo. Chwałą Panu i
Matce Najświętszej!

WIESIA
WIESIA
27.02.15 19:02

Jestem pod wielkim wrażeniem, czego to Matka Najświętsza nie uczyni.Piękne świadectwo. Niech Was Bóg błogosławi!

15
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x