Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ania: To Ona wie najlepiej

estem w trakcie odmawiania drugiej Nowenny, pierwsza jeszcze nie została wysłuchana. Bynajmniej tak mi się wydaje bo wierzę, że Maryja wie lepiej czego nam trzeba. Nim opowiem o innych łaskach, które otrzymałam po odmówieniu Nowenny oraz co się działo podczas samego odmawiania, chciałabym się cofnąć do listopada 2013 roku. W listopadzie 2013 roku przeżyłam silne i nagłe nawrócenie. Tak zupełnie znienacka i na tyle dotkliwe, że byłam bardzo zdezorientowana. Moja córka przygotowywała się do I Komunii Świętej, więc trzeba było chodzić razem z nią do Kościoła, prowadzałam ją na Roraty. Masze niedzielne dzieliłam z mężem, raz on raz ja. Wiem, jak to brzmi. Ale gdzieś po drodze życie zatraciłam swoją wiarę. Dwa lata temu zmarła moja Mama, dosłownie na moich rękach. Młoda kobieta zjedzona przez raka w ciągu 8 miesięcy od postawienia diagnozy. Nie mieliśmy szans na walkę. To mnie zapiekło jeszcze bardziej. Byłam zrozpaczona, przybita i nie rozumiałam dlaczego Bóg mi ją zabrał. Do czasu, aż zaczęłam uczęszczać na msze. Akurat przyszedł do naszej parafii nowy ksiądz. Młody, pełen spokoju, uśmiechu i niebanalnego podejścia do parafian. Roraty prowadził tak, że to właśnie podczas jednych z nich coś we mnie zaszemrało. Pamiętam jak dziś, opowiadał akurat o świętej Jadwidze. A że chodziła ona boso, miał związane sznurówkami buty przerzucone przez ramiona. To mnie zaciekawiło i zaintrygowało. Nie suche opowieści wygłoszone z ambony, odklepane monotonnym głosem, ale spacer wśród wiernych. Dzieci pokochały go od razu. Moja córka mówi tylko o księdzu D. 🙂 Kiedy ma dzień wygłaszania homilii, w Kościele panuje taka cisza, że można usłyszeć własne myśli. Każde słowo księdza trafiało we mnie, czytania, prowadzenie mszy…to wszystko zaczęłam przeżywać w takim stopniu, że zorientowałam się, że na msze chodzę także w tygodniu. Czasem potrzeba nam drugiego człowieka do nawrócenia, czasem jakiegoś wypowiedzianego słowa, czasem jakiegoś zdarzenia. Moją odnalezioną drogą okazały się słowa Księdza D. To, w jaki sposób czyta Słowo Boże, jakie tematy porusza w swoich homiliach. Sprawia, że ludzie chcą go słuchać. Co to ma jednak wspólnego z Nowenną? To, że zaadoptowałam księdza D. duchowo, modlę się za niego każdego dnia. Nie wiedziałam jednak, jak prawidłowo odmówić różaniec. Nie chciałam bezmyślnie przesuwać palcami po koralikach, więc zaczęłam szukać w internecie wskazówek. Trafiłam na tę stronę. Zaczęłam czytać świadectwa, samą Nowennę sobie wydrukowałam, lecz trudno było mi się za nią zabrać. Stwierdziłam, że nie dam rady codziennie przez godzinę odmawiać różańca. Odkładałam to tłumacząc się brakiem czasu, zmęczeniem po pracy, późną porą. Aż w końcu coś mi szepnęło w sercu, że dam radę, że to pokaże mi dokąd zmierzam i jaka jestem. Pierwszą Nowennę skończyłam odmawiać 6 lipca. Nie było mi łatwo. Skupienie się było największą męką. Do tego lądowałam w kuchni, bo w jednym pokoju córka, w drugim mąż. Różne myśli, plątanie się w tajemnicach. Myślałam, że to nie ma sensu. Ale na drugi dzień słyszałam ten sam głos w sercu „dasz radę”. Nowenna wywołuje wielkie poruszenie. Od radości podczas odmawiania, aż po łzy, które wyjątkowo często towarzyszą mi podczas obecnej Nowenny. Ściska mi gardło tak, że muszę wziąć parę głębszych oddechów, żeby modlić się dalej. Intencje obu Nowenn są podobne. Jednak zdaję sobie sprawę, że nie są one proste i tylko Maryja wie, czy dla mnie dobre. Modlitwa to też próba ogniowa dla naszej wiary, bo często modląc się o coś nie dostajemy tego, ale w międzyczasie zdarza się inna łaska, której często nie dostrzegamy. Innych łask dostąpiłam i ja. Od 11 lat, to jest od śmierci mojego dziadka, babcia choruje na depresję. Kiedy powoli zaczęła sobie radzić, spadła na nią choroba i śmierć mojej mamy. Depresja powróciła z potrójną siłą. Nie wychodziła z domu, całe dnie spędzała w łóżku. Schudła, miała problemy z jedzeniem. Było wszystkim ciężko na to patrzeć, każdy się bał, bo zostawała sama w domu. Pomimo leczenia farmakologicznego, nic jej się nie poprawiało. Kiedy zaczęłam odmawiać Nowennę, babcia trafiła do szpitala, ponieważ przewróciła się w nocy i rozbiła głowę. Tam zajęła się nią także pani neurolog, do której babcia po wyjściu ze szpitala poszła na kontrolę. Pani doktor zmieniła jej leki, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Babcia powoli wychodzi z depresji. Wychodzi na zakupy, spotyka się z ludźmi, znowu zaprasza nas na obiady. Uśmiecha się, rozmawia z nami. Na równi z Nowenną modlę się także za wszystkich do naszego Świętego Papieża. Wierzę, że to wszystko przełożyło się na poprawę zdrowia mojej babci. I nie ma tak, że mówisz i masz. Trzeba nauczyć się dostrzegać aktu łaski w małych rzeczach które się dzieją wokół nas. Ten upadek babci, choć może brzmieć to drastycznie, był początkiem jej wychodzenia z depresji. Krok po kroku, ciągiem zdarzeń, zupełnie normalnych dla ludzkiego oka, ale napędzanych siłą Bożą, babcia jest we właściwym miejscu i na dobrej drodze. To pozwoliło mi uwierzyć w to, że pomimo tylu lat spędzonych z dala od Jezusa, nadal ktoś tam na Górze we mnie wierzy i nie pozostawił mnie na pastwę losu. Intencja, o którą się modlę, jest bardzo trudną intencją. Właściwie zrewolucjonizowała ona moje życie. Dotyczy ona pewnej osoby, ale wiele świadectw pokazuje, że jeśli chodzi o ludzkie uczucia, tu nie ma reguły. Trudno jest wpłynąć na kogoś, na jego wolę. W moim życiu dużo jest jeszcze krętych ścieżek, borykam się z trudnościami małżeńskimi i z tym, że nie nie odczuwam potrzeby modlenia się za to, by nasze małżeństwo przetrwało to, co się dzieje. Chociaż mąż uważa, że nic się nie dzieje. Chciałabym zaznaczyć, że nie ma między nami osoby trzeciej, bynajmniej z mojej strony. To wszystko jest zawiłe i trudne. Tutaj w tym miejscu, przyznam się szczerze, odczuwam największy niepokój, bo chociaż rozum mi mówi, że powinnam modlić się o nas, to serce sugeruje, że nie ma to sensu. Nie wiem co robić, bo przecież małżeństwo to rzecz święta, a ja nawrócona powinnam tej świętości przestrzegać i o nią zawalczyć. Modlę się o jakieś wyprowadzenie z tego obłędu. Nie mam pojęcia, czy to wszystko co napisałam ma jakikolwiek sens i czy jest świadectwem, ale wiem jedno. Odczuwam spokój, gdyż czuję obecność Maryi. Nie wyobrażam sobie dnia bez Różańca i modlitwy. Ufam bezgranicznie Jej łaskom oraz Jej Synowi. W Jezusie pokładam moje nadzieje, oraz często zwracam się do Niego, kiedy mam wrażenie, że spadam i nie widzę już wyjścia z sytuacji. Zawsze gdy się do Nich modlę odczuwam ulgę i ukojenie.

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
13 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
....
....
04.12.17 23:15

Piękne świadectwo pamiętaj że małżeństwo to rzecz święta.. Co Bóg złączył niech człowiek nie rozdziela.. Matuchna z Pompejów napewno tobie jak i twojej rodzinie przysporzy wielu łask módl się i nie przedstawaj a będzie Ci dane.

Urszula
Urszula
16.09.14 20:48

Aniu wieka przepaść była też w moim małżeństwie, było tak bardzo źle, że straciliśmy prawie całą wiarę w przetrwanie.Myślałam, że urazy, które w sobie pielęgnowaliśmy są zbyt trwałe. NIE, wiara z miłością wszystko nagle wymazała , Jednak modlitwa zdziałała cuda, bynajmniej teraz tak jest. Tak jest cudownie, choć nadal się boję, że zło powróci.Ufam Bogu, a Maryja do niego prowadzi.

Ania
Ania
15.09.14 19:14

Dziękuję wszystkim za dar modlitwy, to dla mnie niezwykle ważne i piękne. Jeśli chodzi o męża wiem, co powinnam zrobić, ale trudno mi to wykonać. Modlę się o rozwiązanie tego problemu, gdyż bardzo mi on ciąży. Między nami jest wielka przepaść. Dziękuję za każde dobre słowo.

Magdalena
Magdalena
16.09.14 09:20
Reply to  Ania

Aniu nie ustawaj w modlitwie…:):)

Artur
Artur
15.09.14 18:04

Chyba wiem, o czym piszesz, temat trudny i bliski mi, pomodlę się dzis za Ciebie

Teresa
Teresa
15.09.14 15:04

Aniu, Moniko,margaritablog2014 spróbujcie pojechać z mężami ( wiem, że to będzie bardzo trudne) do któregoś z ośrodków Spotkań Małżeńskich ( http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/rekolekcje-dla-malzenstw/terminy ). Tam Duch Święty działa cuda

margaritablog2014
margaritablog2014
15.09.14 21:41
Reply to  Teresa

To wspaniałe, że o tym wspomniałaś bo ja właśnie w najbliższą niedzielę swojego męża będę zapraszać na ten wyjazd. Rok temu próbowałam – nie udało się. Postanowiłam, że co roku będę zapraszać go na te spotkanie. Wierzę, że kiedyś do niego też przemówi Duch Św. A może stanie się to już w tym roku… 🙂 Pozdrawiam serdecznie

Monika
Monika
16.09.14 06:34

Witajcie.
Mnie mąż absolutnie niechce widzieć i słyszeć więc ………………
Kupił za nasze wsplne pieniądze dom i auto tylko na siebie kłamiac że zakupił to z własnych funduszy.Narazie się bawi nie mam możliwości zabrania swoich rzeczy ponieważ pozmieniał zamki..
W pażdzierniku będziemy obchodziłi 7 rocznice zawarcia sakramentu małżenstwa.

Swoje życie powierzyłam Maryj i wierze że Ona kocha i pomoże.
Niech się stanie wola Boża.
Modlę się codziennie za kobiety takie jak my o wiare ,nadzieje, miłośc i szczęscie.
Bóg nas kocha -każdy rodzic kocha dzieci.
Amen

URSZULA
URSZULA
15.09.14 12:37

PIĘKNE ŚWIADECTWO – WSZYSTKO CO NAPISAŁAŚ ANIU MA SENS
WIECZOREM POMODLĘ SIĘ ZA CIEBIE

margaritablog2014
margaritablog2014
15.09.14 09:55

Piękne świadectwo. Ja jestem w bardzo poważnym kryzysie małżeńskim. Mąż się wyprowadził. Dzieci 4 i 1,5. Jak stracisz tą normalność, a czasem nudę to dostrzegasz jakie miałaś niewyobrażalne szczęście! Nie myśl sercem, uczucia są zmienne. A Miłość, którą sobie przysięgaliście to zobowiązanie, to deklaracja, to mądrość, która nie może poddawać się zmienności uczuć. Trzeba przetrwać to co złe i nie poddawać się podszeptom złego! Proszę tych, którzy są na rozdrożu małżeństwa: nie poddawajcie się choćby nie wiem co! Jezus jest w waszym małżeństwie, uszanujcie to i przetrwajcie nawet, jeśli właśnie wkraczacie na drogę krzyżową! Pozdrawiam
Margaritablog2014.wordpress.com

Magdalena
Magdalena
15.09.14 14:30

Dokładnie tak:)…Jezus jest i działa…

Agnieszka
Agnieszka
15.09.14 08:59

uff… wspaniałe świadectwo, Aniu. Widać, że Matuchna prowadzi Cię do Swego Syna drogą modlitwy różańcowej. Tylko Miłosierny Bóg może uzdrowić Wasze relacje małżeńskie. I o to błagaj naszą Mamę i naszego Pana!

Monika
Monika
15.09.14 06:58

Witaj.
Jakbyś pisała o mnie.
Pomodlę się za ciebie aby Pan Bóg wskazał drogę i za nadzieję aby w nas tkwiła.
Niech się stanie wola Boża.
Z Bogiem.

13
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x