Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Małgorzata: Przyjęcie do szkoły

Po Nowennę Pompejańską sięgnęłam, gdy przyszły zaskakująco słabe wyniki egzaminu mojej córki. Zwyczajne „podwinięcie nogi”. Wiedziałam, ze bardzo dobre oceny na zakończenie poprzedniej szkoły nie wystarczą do uzyskania odpowiedniej liczby punktów, aby dostać się do wymarzonej szkoły. Znałam moc nowenny, Matka Boża już raz poprowadziła mnie, gdy kilka lat temu modliłam się za siebie i za męża, dlatego nie miałam wątpliwości co mam zrobić by pomóc córce.

Lista przyjęć do nowej szkoły została ogłoszona w 24 dniu części błagalnej. Niestety córka nie dostała się…zabrakło jej jednego punktu. To był dla nas szok, a najbardziej dla mnie, bo znając uwarunkowania mojego dziecka nie wyobrażałam sobie lepszego miejsca dla niej . Wprawdzie modliłam się o jej przyjęcie pod warunkiem , ze jest to zgodne z wolą naszego Ojca w niebie, ale nie mogłam zrozumieć ,dlaczego On nie chciałby by była w tej szkole. Nadmienię, ze była to szkoła katolicka, która wyprzedzała inne pod względem nauki jak i formacji młodego człowieka. Złożyłam oczywiście odwołanie ,jak wielu innych rozczarowanych rodziców, lecz sekretarka pozbawiła nas złudzeń – nie zdarzało się raczej by ktokolwiek rezygnował z miejsca w tej szkole…Jeszcze tego samego dnia, wycofałam dokumenty i złożyłam je z prośbą o przyjęcie w innej dość dobrej szkole, gdzie zapewniono mnie, ze dla córki znajdzie się miejsce.

Pogodziłam się z ta myślą , stwierdzając , ze pewnie moja córka nie poradziłaby sobie być może z wymaganiami tej szkoły lub jest jakaś inna przyczyna, o której sam Bóg wie. Zaufałam, lecz smutek mnie nie odstępował. Nie wiedziałam, jak modlić się dalej, bo niezręcznie mi było prosić przez następne 3 dni o przyjęcie, kiedy wiedziałam, że już po wszystkim. A potem dziękczynienie… Stwierdziłam, ze będę dziękować za to, że wypełniło się zgodnie w wolą Bożą, cokolwiek miałoby to znaczyć dla naszego dziecka.

Kontynuowałam nowennę , winna byłam Matce Bożej wytrwałość. I nie zawiodłam się. W pierwszy dzień części dziękczynnej, czyli jak tylko skończyłam cześć błagalną dostałam telefon ze szkoły, że córka jednak została przyjęta i zapraszają ją z powrotem z dokumentami.

Chwała Bogu! Dziś wiem, że musiało tak się wszystko ułożyć bym nie miała złudzeń, że moje dziecko jest w tej szkole dzięki łasce od Boga, a nie dzięki swoim zasługom.Chce złożyć to świadectwo, by zachęcić wszystkich do wytrwałości w modlitwie, ale tez do wielkiej pokory i zaufania gdy nasze prośby nie są spełniane…Bóg wie lepiej czego nam potrzeba.

Z Panem Bogiem,

Małgorzata

5
3
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
MARTYNA
MARTYNA
31.05.18 22:00

Jestem w praktycznie tej samej sytuacji tylko teraz to ja wybieram szkołę i to świadectwo dało mi nadzieję na dostanie się do upragnione szkoły

Aneta
Aneta
31.08.14 22:18

O właśnie pokory, więcej pokory mi trzeba. Najbardziej dotarło do mnie to zdanie: bym nie miała złudzeń, że moje dziecko jest w tej szkole dzięki łasce od Boga, a nie dzięki swoim zasługom. Dało mi ono dużo do myślenie! Dziękuję!
Dziękuję również za Twoje świadectwo. Córce życzę samych 6-tek 🙂

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x