Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Sabina: Nowenna Pompejańska została wysłuchana zaraz po jej zakończeniu

Mam na imię Sabina. Mam 29 lat. Jestem żoną i matką. Mam 2 dzieci – 8-letnią Wioletę i 2-letnią Anitę. Obecnie jestem na urlopie wychowawczym. Po urodzeniu drugiej dziewczynki, bardzo chciałam mieć 3 dziecko i chciałam aby był to chłopiec. Nazwałabym go Gabriel. Niestety próby zajścia w ciążę od prawie roku, skutkowały wynikiem negatywnym. Zaczęłam wtedy zastanawiać się nad znalezieniem pracy. W sumie ta myśl była ze mną ciągle. Albo dziecko albo nowa praca. I tak się to w sumie wszystko zaczęło… niepowodzeniem.

Zaczęłam jeszcze gorliwiej modlić się, prosząc Boga o wsparcie. Prosząc go o syna albo pracę marzeń.

Pierwszy raz o nowennie Pompejańskiej usłyszałam od teściowej. W rodzinie męża od zawsze istnieje problem alkoholowy jego starszego brata. Nie pomogły rozmowy, pobyty w placówkach odwykowych, terapia u psychiatry. Jedyne co mogłoby mu pomóc to tak naprawdę spadek na samo dno. Jednak wyobraź sobie jak matka może pozwolić na upadek swojego dziecka?! Teściowa wspomniała, jak jej siostra poleciła jej nowennę. Przez 54 dni musisz odmawiać 3 różańce dziennie tylko w jednej intencji. Jest to tzw. Modlitwa dla wytrwałych. Dla tych dla których ziemskie metody nie dały rady. Dla tych tak gorliwych i mocno wierzących w jej skuteczność. Modlitwa trudna. Powiedziała mi wtedy, że powinna spróbować ale na samą myśl odtrącało ją to. Bo zbyt długo. A jak opuścisz choć 1 dzień, musisz zaczynać od nowa.

Coś w tej naszej rozmowie było. Bo w ciągu krótkiego czasu, może 2 tygodni, natknęłam się na artykuł w Gościu Niedzielnym, właśnie o Modlitwie dla wytrwałych. I jak dziwne było dla mnie – patrząc już z perspektywy czasu – że akurat wtedy kupiliśmy GN. Od jakiegoś czasu, nie było go u nas w domu bo nigdy do końca nie doczytywaliśmy. Aż do wtedy… kiedy to coś natchnęło mojego męża aby go kupić. W artykule tym było napisane, jak wielu osobom Królowa Różańcowa z Pompejów pomogła. Twoja modlitwa w tej nowennie, na pewno zostanie wysłuchana. Były świadectwa osób, które otrzymywały łaski po 1 nowennie /trwającej 54 dni/ innym osobom, Królowa Różańcowa, przyszła z wybawieniem w trakcie jej odmawiania. A dla innych zajęło to 3 lata aby otrzymać upragnioną prośbę. Myśl, że odmówię nowennę a korzyści przyjdą za 3 lata – jest odpychająca. Skoro proszę o coś teraz dlaczego muszę tak długo czekać? Pewne jest jedno – MB wysłuchuje zawsze.

To co natchnęło mnie do podjęcia próby odmawiania nowenny był fakt, że nie mam ani pracy, ani ofert pracy, nikt do mnie nie dzwoni z propozycją umówienia się na rozmowę kwalifikacyjną. Z drugiej strony, testy owulacyjne zawiodły i dalej nie byłam w ciąży. Pomyślałam co mam do stracenia. I tak siedzę w domu, nigdzie nie muszę ganiać. Mam czas aby spróbować. A nuż się uda… Problem jaki kolejno się pojawił, był trudny. Musisz mieć 1 intencję w której chcesz się modlić. Tylko jedną, ale jak wyważyć co jest dla mnie ważniejsze, praca czy dziecko? Ponieważ, nie potrafiłam się zdecydować, moją intencję sformułowałam tak: Królowo Różańca Świętego proszę cię o pracę marzeń albo o zdrowego syna. Zawierzyłam Maryi, aby ona zdecydowała co będzie dla mnie lepsze. Bałam się, że do końca moja intencja nie jest taką, jaka być powinna. W końcu człowiek ma wolną wolę i sam może decydować o tym co dla niego jest dobre, albo co myśli, że jest dla niego dobre. Ja chciałam i syna i pracę. Było mi obojętne czym MB zechce mnie obdarzyć.

Rozpoczęłam od zebrania więcej informacji o Nowennie Pompejańskiej. Skąd się wzięła, jak należy ją odmawiać, czytałam opinie i świadectwa osób odmawiających. W międzyczasie moja teściowa też zaczęła się modlić w intencji syna. Rozpoczęłam 17 października 2013 roku. Odmawiałam 3 różańce bez tajemnicy światła. Modliłam się różnie. Na początku wszystkie 3 różańce w ciągu. Ale zrozumiałam, że dla mnie był to zbyt duży wysiłek psychiczny. Szczerze, nie skupiałam się. I bałam się, że taka niedbała modlitwa nie zostanie wysłuchana. Proboszcz naszej parafii powiedział mi kiedyś, że każda modlitwa jest dobra. Nawet ta bez skupienia. Ten brak skupienia także mamy ofiarować Bogu. Tak też robiłam, kiedy czułam, że nie daję z siebie wszystkiego, na koniec różańca dodawałam: „ofiaruję Ci również mój brak skupienia, za który przepraszam”. Mniej więcej tak to brzmiało. Moim celowym działaniem była zmiana pory modlitwy, tak iż, jeden różaniec przypadał na rano, drugi w południe czy po południu a trzeci przed snem. I tak przez 54 dni.

W 14 dniu modlitwy pompejańskiej, rozdzwoniły się telefony z pracą. W jednym dniu otrzymałam propozycję 3 rozmów kwalifikacyjnych. Nie mogłam skończyć różańca bo ciągle ktoś do mnie dzwonił. Byłam szczęśliwa. Pamiętam, że popatrzyłam na wizerunek Pana Jezusa z sercem w koronie cierniowej i powiedziałam mu, że to jest nie możliwe i że bardzo dziękuję. Nie były to oferty z mojej pracy marzeń, ale po tak długim okresie oczekiwania na jakąkolwiek pracę byłam na tak. I byłam super zadowolona. Odmawiałam dalej. Z tych telefonów dostałam 1 propozycję, ale była to praca w delegacji, więc zdecydowałam, że nie chcę jej. Do dziś, nie wiem czy nie była to próba, na zasadzie jak bardzo praca jest ważniejsza niż rodzina?

Drogi Czytelniku, moja modlitwa była różna. Starałam się analizować i skupiać na wypowiadanych słowach modlitwy Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryjo. Tak po ludzku, mówiąc wyraz po wyrazie, wyobrażać sobie poszczególne sceny. Tak skupić umysł aby nie myśleć o niczym innym. Sam na pewno wiesz, jak trudne to jest. Nie pamiętam aby choć 1 różaniec – jeden- odmówić w pełnym skupieniu. To myślałam, co jest do zrobienia na obiad, albo kiedy włożyć pranie, albo do jakiego lekarza muszę pojechać z dzieckiem. Co sobie ubrać w niedzielę do kościoła, a może powinnam poćwiczyć, albo ugotować drób zamiast świńskiego. Wszystkie takie myśli, które masz sam w głowie kiedy się modlisz albo jesteś w kościele. Nazywam to second thoughts. Prawdą jest, że masz kontrolę nad swoimi myślami, czynami, działaniem. I za każdym razem kiedy się zorientowałam, że zboczyłam z toku formułki, wracałam do niej. Znowu na chwilę tylko, by kolejno się złapać, że myślę nie o tym o czym powinnam. Dla mnie każda modlitwa jest trudna sama w sobie. Jeśli umiesz ją na pamięć, tylko przewracasz w myślach lub wypowiadasz dane słowa, nie nadając im znaczenia. Ja starałam się analizować to co mówiłam i tak jak wspomniałam wyżej, było to niezwykle trudne.

Drogi Czytelniku, śmiałam się też sama z siebie. O tak takie myśli też były. Mówiłam sobie, że to głupie, co ja robię – pytałam siebie? Modląc się, też miałam szyderczy uśmiech, czy aby na pewno to działa? Do końca pozostawałam w niedowierzaniu co do siły tej modlitwy. A teraz pisząc te słowa łzy cisną mi się do oczu. Jak człowiek jest głupi, że nie wierzy. Że ciągle towarzyszy mu tu bezsensowne poczucie niedowiarstwa. Na święta Bożego Narodzenia kupiłam babci Szymka książkę, o cudach. Przewertowałam ją sama i czytałam o objawieniach maryjnych, o śladzie krwi na konsekrowanej hostii, o płaczącej krwawymi łzami Maryi, o Ojcu Pio i jego stygmatach, o całunie turyńskim. Po tej lekturze, znowu przyszło to stwierdzenie, Sabina i czemu dalej wątpisz? Jest tyle cudów wokół nas, które zawsze były – i my sami chcemy wierzyć, mówimy przecież Bogu, że wierzymy, zapieramy się, że wierzymy i nagle jedna myśl zwątpienia. A co jeśli to wszystko kolejna manipulacja? Co jeśli ta moja modlitwa 54-dniowa to zwykła strata czasu?

W dodatku do GN – Program na tydzień TV – swoje rozważania publikuje muzyk, kompozytor, wykładowca w Akademii Muzycznej w Katowicach – Adam Szewczyk. Jego słowa zawsze trafiają do mnie. Piszę w sposób, który najbardziej lubię. Przytoczę jego fragment: „Wierzycie, że mogę to uczynić”? /MT, 9.28/ „Jezus w Ewangelii, nie tylko czynił cuda, ale zapowiedział, że wierzący w niego jeszcze większe cuda czynić będą. No i tu pojawia się pytanie – dlaczego jakoś tych cudów wkoło nie widzimy? Najczęściej przerzucam winę na Pana Jezusa – „modlę się i nic, widocznie Bóg nie wysłuchał”. Pytanie jednak czy wina nie tkwi po naszej stronie. Często bowiem jest tak, że z góry zakładamy, co Bóg może, a czego nie da rady zrobić. I nawet nie modlimy się o cuda. Zdarza się też, że prosimy zupełnie nie wierząc w możliwość wysłuchania naszej modlitwy. Wówczas i tak wiemy, że Bóg nas nie wysłucha. Ale prosimy, żeby nie było, żeśmy nie próbowali. Czy tak Jezus wyobrażał sobie uczniów? „Wierzycie, że mogę to uczynić”? – to jest pytanie, które dziś Jezus zadaje każdemu z nas”. Drogi Czytelniku, jak bardzo prawdziwe są te słowa w twoim przypadku?

Nasuwa mi się tutaj również inny fragment z Ewangelii – przypowieść o bogaczu i łazarzu. A dokładnie ostatnie wersety: „Tamten powiedział:  „Ojcze, proszę się, poślij go więc do mojego rodzinnego domu. Mam bowiem pięciu braci. Niech ich przestrzeże, aby i oni nie dostali się do tego miejsca męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków!  Niech im będą posłuszni” . Lecz on odpowiedział: „Nie, ojcze Abrahamie!  Ale gdyby ktoś z umarłych udał się do nich, nawrócą się”. Wtedy powiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to nawet gdyby ktoś powstał z martwych, także nie dadzą się przekonać”.   Myślę, że nie ma potrzeby dodawać tutaj nic więcej.

W trakcie trwania mojej nowenny natknęłam się na książkę Dale Carnegie „Jak przestać się martwić i zacząć żyć”. Lubię tego autora, bo zgadzam się z jego koncepcjami patrzenia na świat. Podoba mi się, że przytoczył wiele przykładów, świadectw ludzi, którzy swoje problemy rozwiązali dzięki wierze. Liczne cytaty z Pisma Świętego: „Proście a będzie Wam dane”, „Pan jest pasterzem moim”, modlitwa św. Franciszka z Asyżu – potwierdzają metafizyczną moc modlitwy. A oto jeden fragment:

JEŚLI JESTEŚMY ZMARTWIENI I NIESPOKOJNI, DLACZEGO NIE MIELIBYŚMY ODWOŁAĆ SIĘ DO BOGA?

Modlitwa zaspokaja trzy potrzeby psychiczne, podstawowe potrzeby, które mamy wszyscy, czy wierzymy w Boga czy też nie:

Modlitwa pomaga nam ubrać w słowa to, co rzeczywiście nas kłopocze. Rozwiązanie problemu jest niemal niemożliwe, dopóki pozostaje on niejasny i mglisty. Modlitwa zastępuje zapisanie naszych problemów na kawałku papieru. Jeśli prosimy o pomoc – nawet Boga – musimy zwerbalizować nasze potrzeby.

Modlitwa daje nam poczucie dzielenia się naszym ciężarem, poczucie, że nie jesteśmy samotni. Niewielu z nas jest tak silnych, aby móc samotnie dźwigać największe ciężary, rozwiązywać najpoważniejsze problemy. Czasem nasze zmartwienia są tak intymne, że nie możemy o nich rozmawiać nawet z najbliższymi przyjaciółmi. Rozwiązaniem w takich wypadkach jest modlitwa. Każdy psychiatra potwierdzi terapeutyczne znaczenie wygadania się przed kimś o swoich problemach. Jeśli nie możemy ich wyznać nikomu innemu, zawsze możemy zwrócić się do Boga.

Modlitwa jest rodzajem aktywności. Stanowi pierwszy krok do działania. Wątpię, aby codzienna modlitwa o spełnienie czegoś nie przyniosła komuś korzyści – inaczej mówiąc, jeśli modlimy się o coś, podejmujemy kroki zmierzające do wykonania tego. Światowej sławy lekarz, dr Alexis Carrel, powiedział: „Modlitwa jest najpotężniejszym rodzajem energii, jaki może wyprodukować człowiek.”

„Panie, uczyń mnie narzędziem Twojego Pokoju. Pozwól mi siać miłość tam, gdzie jest nienawiść. Przebaczenie, gdzie uraza. Wiarę, gdzie zwątpienie. Nadzieję, gdzie rozpacz. Światło, gdzie ciemność. Radość, gdzie smutek. O Święty Panie, spraw, abym pocieszał zamiast samemu szukać pocieszenia, rozumiał zamiast szukać zrozumienia, kochał, a nie szukał miłości, ponieważ otrzymujemy dając, wybaczając otrzymujemy przebaczenie i umierając rodzimy się do Życia Wiecznego.”

/św. Franciszek z Asyżu/

Modlitwę pompejańską zakończyłam 09.12.2013. Dzień wcześniej mieliśmy patronackie święto Dzieci Maryi. Wspólnoty którą, udało mi się reaktywować, w naszej parafii. Też dzięki mocy Bożej. Ale to inny rozdział. Na krótko przed końcem odmawiania nowenny, podczas wieczornego różańca, patrząc na wizerunek MB z Pompejów, zauważyłam, że to nie jest nowenna pompejska, tylko pompejańska. Ciągle żyłam w przeświadczeniu, w potocznej mowie używałam nowenna pompejska. Cóż to było za zdziwienie.

Miesiąc grudzień – odpuściłam sobie zupełnie szukanie pracy. Jak dotąd zero ofert, brak ciąży. Powiedziałam sobie do końca stycznia dostanę pracę marzeń. Pragnę powrócić do pracy w hotelarstwie, to jest moje marzenie. Przyszedł nowy miesiąc, o nowennie już zdążyłam zapomnieć w toku przedświątecznych obowiązków. Pozostał nie smak – a więc nie udało się. Widocznie zbyt pochopnie się modliłam, nie szczerze. W końcu ciągle powątpiewałam podczas odmawiania nowenny. Owszem zdarzyły się szczere i zaangażowane modlitwy. Ale widocznie było ich za mało. Po nowym roku postanowiłam sobie, że zacznę szukać od nowa pracy. Wysłałam w jednym dniu może z 20 ofert, głównie na recepcję w hotelach, więc nic trudnego. Myślę, sobie na pewno się gdzieś załapię. Nic. Po tygodniu czekania ani jednego telefonu. Tylko na skrzynce mailowej dostałam chyba ze 30 mail-i od Family Service informujący o tym jak rozwija się twój płód tydzień po tygodniu. Myślę sobie, chyba oszaleli. Czemu teraz sobie o mnie przypomnieli. Zrobiłam więc porządek na poczcie mailowej. Wywaliłam wszystkie zbędne maile i powiedziałam sobie znowu zaczynam od poniedziałku 13.01.2014. Ale jak na domiar złego zepsuł się komputer. Mamy w domu tylko laptopa i on właśnie teraz siadł. Tłumaczyłam sobie to tak: może Pan Bóg nie chce żebym szukała pracy. Skoro tu zero ofert, teraz komputer zepsuty – coś to chyba znaczy. Kolejnego dnia przed pójściem spać zsunął mi się z książki różaniec, przestraszyłam się i odczytałam to jako znak, że Maryja prosi mnie o modlitwę różańcową. Ogarnął mnie wtedy niesamowity spokój, odmawiając różaniec, nasuwały mi się pytania, na które tak jakoś wewnętrznie sama sobie odpowiadałam, czułam rękę Boską. Następnego dnia coś we mnie pękło. Uderzyłam Wioletkę w głowę po tym jak mnie okłamała. Zachowałam się jak nienormalna, niezrównoważona psychicznie osoba. Popłakałam się razem z nią. Kiedy poszła do szkoły a Anita spała – z przeprosinami odmawiałam różaniec. Ryczałam jak bóbr, nie potrafiłam się powstrzymać od łkania, tak strasznie było mi przykro, głupio i źle. Nienawidziłam siebie. Mojego życia, nieboractwa życiowego. Miałam dość.

Coraz bardziej zwracałam uwagę na kobiety w ciąży. Cieszyłam się, że noszą w sobie dziecko, robiło mi się miło. Tak też myślałam jak bardzo jej zazdroszczę. Ale nie było to złowrogie życzenie. W pytaniu na śniadanie też pojawił się cykl poświęcony kobietą w ciąży. Owszem spóźniał mi się okres, ale w moim przypadku było to coś normalnego. Prawda po dwóch ciążach nieregularne cykle zamieniają się w regularne ale zawsze było to albo 33, 35, 39. Nigdy tak samo. Dlatego prawdopodobieństwo dokładnego wyliczenia dni płodnych graniczyła z cudem. A przecież i tak trudno się współżyje wtedy kiedy rzekomo musisz bo mam dni płodne. Taka niepisana presja. Nic dobrego. Więc odpuściłam sobie to totalnie. Szymek zaproponował niedzielny bieg po obiedzie. Czasami biegam dystans 5 km, z czego mniejszą połowę idę. W tamtą niedzielę pobiegłam nie całe 2 km. Wróciłam do domu i już czułam ból lewego jajnika, kłujący, przeszywający. Tak jakby skurcze. Wzięłam 2 tabletki, poszłam spać. No i jeszcze mój różaniec. Powiedziałam sobie że tylko jedno Zdrowaś Maryjo. Że dzisiaj nie odmówię różańca. I wiesz co się stało, ból ustał. Kiedy skończyłam Zdrowaś Maryjo, znowu powrócił. Strasznie bolało. Więc wiedziałam, że muszę odmówić cały różaniec. Na całą modlitwę różańcową nie odczuwałam ani krzty bólu. Napinałam i luzowałam mięśnie, żeby zobaczyć czy tylko mi się zdaje, a może to ta pozycja. Nie to była modlitwa. Maryja umożliwiła mi odmówienie modlitwy, by potem przywrócić mi ból. I tak do 3 nad ranem. Potem chyba zasnęłam.

Drogi Czytelniku, 13.01.2014 zrobiłam test ciążowy. Podejrzewałam, że może jestem w ciąży bo okres spóźnia mi się 41 dni, mam duży biust, pobolewanie jajników takie jak na okres, po wypiciu szklanki płynu od razu do toalety na siku, najpierw wilczy głód a teraz niechęć do wszystkiego. Zrobiłam test ale nie wierzyłam. Tylko dlatego, że wcześniej robiłam już 10 takich testów, bo też miałam pewne symptomy ciąży. Wszystkie były negatywne. Wynik był pozytywny w tym przypadku. Ogarnął mnie lęk, chciało mi się płakać. Byłam zdenerwowana. I niepewna. Dziękowałam Bogu, Maryi. Nie umiem do teraz opisać stanu w jakim żyję. Nowenna Pompejańska została wysłuchana. I to musiało się stać zaraz po zakończeniu jej odmawiania. To działa.

W części dziękczynnej nowenny pompejańskiej składasz obietnicę, że będziesz o niej mówić, będziesz jej świadkiem. To dlatego to piszę. Forma jest rozwlekła, bo chcę ci zobrazować jak to wszystko w moim przypadku się toczyło. Jakie znaki spotykały mnie po drodze. Chcę byś też wierzył. I nie martw się jak powątpiewasz. Kiedy się zorientujesz odsuń tą myśl i zacznij wierzyć na nowo. Cuda są wokół nas.

Pisząc powyższe świadectwo, nie wiem czy będę miała chłopca czy dziewczynkę. Przypuszczam, że skoro Bóg za wstawiennictwem Królowej Różańca Świętego z Pompejów, dał mi dziecko – będzie to mój oczekiwany cud.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
24 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
ANIA
ANIA
19.12.14 12:35

Piękne świadectwo! Ja tez mam dwie córeczki i pragnę 3 … Ale każdy kolejny miesiąc przynosi ból i łzy rozczarowania. Odmawiam nowenne i pragnę wierzyć ze Matenka mnie wysłucha choć czasem to tak trudne. Ciekawa jestem czy Ty urodziłaś chłopca czy dziewczynkę …

Marko5
Marko5
26.10.14 10:21

Piękne świadectwo , niech bedzie uwielbiony Bóg w Trójcy Jedyny i błogosławiona Królowa Nieba i Ziemi.Pozdrawiam Cię gorąco i Twoją pociechę.

Monia
Monia
20.03.14 21:07

Sabinko, czytałam Twoje świadectwo i jednym okiem łypałam na tv.. i za chwilę nie mogłam przestać czytać!!! tak jakbyś skradła moje myśli!!! jakbyś mówiła moim językiem! sama jestem Mamą dwojga małych chłopców i przeważnie 2 części odmawiam kiedy usypiam młodszego a 3 część tuż przed 24 kiedy się kładę spać.. nie modlę się o kolejne dziecko bo niedawno urodziłam Syna ani o pracę bo ta czeka na mnie od września choć w pracy jest napięta sytuacja i zastanawiam się czy aby nie zacząć następnej nowenny w intencji spokoju w pracy.. modlę się za moje małżeństwo, choć jesteśmy młodymi ludźmi, kochamy… Czytaj więcej »

Agnieszka
Agnieszka
10.02.14 14:42

Sabinko dzięki, moze gg 7982359, później podam CI emaila

Aneta
Aneta
10.02.14 13:59

Sabinko dziękuję za piękne świadectwo. Popłakałam się jak dziecko. Ja również odmawiam NP w intencji pracy i czasami nachodzi mnie zwątpienie, martwię sie, że to przeze mnie, że nie zawsze skupiam sie na słowach modlitwy. Twoje słowa dodają mi takiej otuchy. Cieszę się razem z Tobą i wiem że moja intencja tez zostanie wysłuchana…w swoim czasie:)

Słoneczko
Słoneczko
10.02.14 11:30

P co ja to czytam, tylko się wkurzyć można

M.
M.
08.02.14 16:20

Piękne świadectwo 😉

Agnieszka
Agnieszka
08.02.14 15:30

Sabinko budujące świadectwo naprawdę. Ja się już kilka lat, kilka nowenn odmówiłam o konkretną prośbę ale do tej pory Mateczka nie wysłuchuje jej.Czy mogłybyśmy pogadać na prive?

SM
SM
10.02.14 09:53
Reply to  Agnieszka

jasne, napisz mi maila a postaram ci się pomóc. pozdrawiam serdecznie

A.
A.
17.12.14 00:30
Reply to  SM

Sabino,
czy mogłybyśmy wymienić maile? W ubiegłym roku modliłam się w bardzo podobnej intencji.

Asia
Asia
08.02.14 13:45

Budujące świadectwo:) te rozproszenia w modlitwie to tak jakbym czytała o sobie:) Gratuluję i dziękuję za świadectwo:)

rena
rena
08.02.14 12:19

Jestem pod wrażeniem Twego świadectwa,,od jutra zaczynam…Nowenne..
Życzę wszystkiego dobrego…. Pomodle się za dzieciątko…..
z Bogiem

Kamila
Kamila
08.02.14 09:59

Piękne świadectwo! Sama jestem w ciąży a modlę się o własne zdrowie… Jeśli możesz proszę o wspomnienie mnie w modlitwie 🙂

Paweł
Paweł
08.02.14 07:31

Piękne świadectwo 🙂 Niesłychanie wzruszające. Dziękuję za nie. Dodaje sił i wytrwałości.

Beata
Beata
07.02.14 22:41

Piękne świadectwo,bardzo Ci za nie dziękuję. Napawa mnie ono nadzieją,że i moje modlitwy o dar macierzyństwa zostaną kiedyś wysłuchane. Choć lekarz powiedział,że to jest nie możliwe,że mąż jest bezpłodny, ja nie tracę nadziei. Dla Boga nie ma rzeczy nie możliwych. Bardzo będę wdzięczna choćby za jedną zdrowaśkę w mojej intencji. Dziękuję i gratuluję. Chwała Naszemu Panu

Monika
Monika
07.02.14 22:39

Dziękuję Ci za to świadectwo. Ja też boję się że….przez mój brak skupienia moja prośba nie zostanie wysłuchana. Modlę się w intencji zdrowia i poprawy wyników badań mojej małej córeczki.
Twoje świadectwo dodało mi otuchy. Cieszę się z Tobą. Życzę Ci spokoju na czas ciąży.

monika
monika
07.02.14 21:43

Kochani wasze świadectwa dają mi wielką nadzieję na lepsze jutro.Jednego dnia tracę nadzieję a drugiego dnia jestem pełna optymizmu.Ja jestem w trakcie odmawiania drugiej NP w intencji uratowania małżeństwa.Ja już wiem,że ja sama nic nie zdziałam,bo tak po ludzku moje małżeństwo już jest nie do uratowania,ale dla Boga wszystko jest możliwe.Gdzieś czytałam,że Bóg nie może nikogo zmusić do miłości,ale kiedyś ta miłość była między nami,z miłości mamy córeczki,Więc liczę ze moje modlitwy zostaną wysłuchane a jak nie to uznam,że to taka wola Boża.Dziękuję Bogu za wszystko a przede wszystkim za dar macierzyństwa.

Sylwia
Sylwia
07.02.14 20:38

Wspaniałe świadectwo 😀 A jak czytałam o Twoich rozmyślaniach, w co się do kościoła ubrać lub co na obiad ugotować – to się śmiałam jak mała dziewczynka. I wiesz co? Ulżyło mi, bo ja mam dokładnie takie same rozproszenia podczas modlitwy. I ja także marzę o ponownej pracy w hotelarstwie, na recepcję właśnie!
Sabinko, a jak modlitwa Twojej teściowej? Możesz coś o tym napisać? Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę bardzo spokojnej, radosnej ciąży 😀 😀

SM
SM
10.02.14 09:57
Reply to  Sylwia

Sylwio, co do modlitwy w intencji syna mojej teściowej, powolutku zaczyna działać. Otóż na razie od 2 tyg nie pije. Co więcej znalazł pracę i wyraził chęć uczestnictwa w klubie AA. Więc jest krok do przodu. On sam musi widzieć problem i chcieć z nim zerwać. Ale na pewno widać efekty modlitwy pompejańskiej i wierzymy, że tym razem uda mu się zerwać z nałogiem. Pozdrawiam,

Ryszard
Ryszard
07.02.14 20:33

A skaczę z radości. Tak to jest u mnie też same cuda ale napiszę po wszystkim a dużo tego będzie, bo i dużo cudów. Z Chrystusowym pozdrowieniem…

caren
caren
07.02.14 19:59

Przepiękne świadectwo Sabino ….aż zapiera dech w piersi ,ja się wzruszyłam bo sama modlę się w podobnych intencjach a Twoje świadectwo dodaje sił
Dziękuję i życzę szcześliwego rozwiązania cudu 🙂

Edyta
Edyta
07.02.14 19:56

Dziękuję! Modlitwę rozpoczęłaś w dniu moich urodzin…. Mam nadzieję, że Najświętsza Pani wysłucha także i mojej prośby. Tak bardzo pragnę zostać mamą….

Rafał
Rafał
07.02.14 19:54

Dziękuje za świadectwo, jest piękne 🙂

joanna
joanna
07.02.14 19:49

placze jak bobr.. sama jestem mama w Twoim wieku i o podobnych zainteresowaniach..podobnych rozproszeniach na modlitwie..wspaniale madre dojrzale piekne swiadectwo! az tryska radoscia ufnoscia i wdziecznoscia…ciesze sie z Toba:)

24
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x