Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Monika: widzę po sobie, że ja wiele zyskałam

Pragnę podzielić się z Wami świadectwem okresu modlitwy nowenną i po niej. Uważam, że jest to potrzebne, bo kiedy miałam wątpliwości, zniechęcenie, pokusy, by przerwać zaglądałam tutaj i kiedy czytałam jak Matka Boża Pompejańska wspiera Was, ile daje siły i łask – budowało mnie to i trwałam! Wytrwałam! Ale może od początku.

Swoją nowennę rozpoczęłam 12 listopada 2013roku. Sam Pan Bóg powołał mnie do modlitwy nią, dał mi takie pragnienie, łaskę. Wtedy mama znajomego była bardzo chora, było mi ich szkoda i czułam, że muszę coś dla nich zrobić. Mieszkają daleko i nie mam z nimi kontaktu, ale to nie jest ważne. Na początku listopada podczas kazania jednego z misjonarzy usłyszałam, że ta modlitwa uzdrowiła wiele osób z różnych chorób, które po ludzku spisują człowieka na straty.

Było mi trudno podjąć się nowenny, bo mam problem z jednym różańcem dziennie a co dopiero 3! No ale Pan Bóg w moich myślach przychodził i mi mówił, że potrzeba tej modlitwy, więc powiedziałam: dobrze, tylko daj mi siłę i wytrwałość.

Na początku było całkiem dobrze, wręcz lekko szła mi modlitwa … Pod koniec pierwszej części zaczęły się pierwsze schodki, począwszy od dezorganizacji planu dnia, co zburzyło miejsce tej modlitwie, przez ogromną senność, totalne odpływanie, przez dziwne lęki, zniechęcenie i bezsens, aż po oschłość w relacjach z innymi, brak czasu na te więzi. Nieraz było trudno, ale miałam wokół siebie przyjaciół, którzy modlili się o łaskę wytrwałości. Wszystkie przeszkody oddawałam na rzecz tej modlitwy, tej intencji.

Mimo wielości przeszkód, uczuć towarzyszył mi głęboki pokój i wiara, że faktycznie tego Bóg chce.

Tak się złożyło, że ostatni dzień nowenny przypadł podczas czuwania na Jasnej Górze. Mimo iż modlitwa była przez wstawiennictwo Matki Bożej Pompejańskiej, dziękowałam Matce Bożej Jasnogórskiej i jeszcze mocniej tam wypraszałam łaskę uzdrowienia dla tej kobiety, bo w końcu Mamę mamy jedną, tylko Imion nosi wiele! Nasza kochana Mateńka!

Tej nocy na Jasnej Górze doświadczyłam umocnienia tych 54 dni, Pan Bóg przyszedł przez kapłana prowadzącego czuwanie ze Słowem, konkretnie w tej biblijnej historii o tym, że zdrowi przynosili chorych i że ich wiara uzdrawiała tych chorych, że Pan Jezus jest tak wspaniały, pełen miłości i dobroci, że uzdrawia nas przez wzgląd na wiarę, determinację naszych bliskich i przyjaciół.

Do dzisiaj nie wiem jaka jest sytuacja u kobiety, w intencji której się modliłam, ale widzę po sobie, że ja wiele zyskałam, moja wiara została umocniona, tego nie da się opisać słowami, tego trzeba doświadczyć.

Obecnie czuję walkę ze złem, kiedy myślę o podjęciu się nowenny a to znak, że ona jest owocna! Zły nie znosi modlitwy różańcowej! Ale nie zrażajcie się tym, lecz jeszcze mocniej ściskajcie różaniec i módlcie się!

Ona jest Twoim wsparciem!

 

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Krystyna
Krystyna
13.07.15 18:45

Piękne Świadectwo.
Nasza Najświętsza Matka Różańcowa uprasza nam potrzebne łaski i daje siły,gdy tylko z wiarą,nadzieją i miłością prosimy, pomimo różnych przeszkód dookoła nas.
Pan Bóg wie co dla nas najlepsze !
A Szatan w końcu rezygnuje, widząc jak z wielką mocą, wszystko zawierzamy przez Ręce Niepokalanej.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x