Agnieszka: świadectwo o nowennie
Od pewnego czasu mój chłopak powtarzał, że sam nie wie co do mnie czuje. Widywaliśmy się, ale gdy powracał do domu nagle zmieniał się, pisał mniej i bardziej oschle. Czułam smutek i złość, gdy mnie tak ranił, czułam, jakby bawił się moimi uczuciami. Rozpoczęłam więc Nowennę Pompejańską w intencji o rozwiązanie sprawy – czy mamy być razem czy nie. Po paru dniach od rozpoczęcia chciał przyjechać do mnie. Ja otwarcie kazałam mu się zastanowić czy chce być ze mną, pomimo odległości jaka nas dzieli, czy chce starać się budować nasz związek. Dwa dni potem napisał, że to koniec. Świat zawalił mi się pod nogami. Spasował nie walcząc. Płakałam po kilka razy dziennie, myślałam tylko o nim oraz czułam niesamowity ból w środku oraz pustkę. A potem wydarzył się cud- z każdym dniem z nowenną ten ból w środku zanikał i płakałam mniej. Po tygodniu ból całkowicie zniknął. Chłopak – tym razem już były odzywał się też czasami. Pisał jak mu jest mnie brak, jak tęskni, ale niestety ilość obowiązków (0 wolnych dni do grudnia) nie pozwalała nam na spotkanie. Powoli dzięki nowennie zaczęłam mu wybaczać tą całą sytuację. Postawiłam się na jego miejscu i doszłam do wniosku, że tak łatwo nie jest, tym bardziej, że jest dobrym i wrażliwym człowiekiem.
Po przebaczeniu, zaczęliśmy znowu więcej pisać i żyć ze sobą w koleżeństwie aż do teraz. Nie wiem czy coś z tego jeszcze będzie. Za 6 dni kończę nowennę, ale zostawiam wszystko Matuchnie. Ona z pewnością wie jak poprowadzić całą sprawę. Nawet gdy zadecyduje, by ten chłopak jednak był z inną dziewczyną, a nie ze mną to poddam się Jej woli i nie będę zła.
A Ty co o tym myślisz? – Napisz komentarz
5 komentarzy do "Agnieszka: świadectwo o nowennie"
Siedem dni mi zostało do zakończenia nowenny.Jakoś nie widzę fajerwerków,ale planuje kolejna nowennę,to jest moja odskocznia by nie zwariować
11 dni od zakończenia nowenny postanowiliśmy, a raczej on postanowił się rozstać już definitywnie. Być może jednak nie było nam pisane być ze sobą. Było ciężko, ale wiem, że nowenna została wysłuchana i sprawa się rozwiązała. Dziękuję Matuchnie.
Rozumiem Cie doskonale. Ja czekam na moje rzeczy z naszego bylego juz mieszkania… Najwazniejsze, ze mimo lez, nie wpadalam w totalna rozpacz, tylko nadal probuje byc spokojna i z ufnoscia patrze w przyszlosc. Mimo bolu i takiego ludzkiego smutku, jestem w srodku spokojna.
Aniu jestem na tym samym miejscu co ty w tym momencie i nie umiem sobie z tym poradzić.Mój chłopak jest również moim najlepszym przyjacielem.Jeśli go stracę to stracę również przyjaciela.Chciałam zapytać czy żałowałaś Aniu swojej decyzji?.Zastanawiam się nad odmawianiem nowenny za nas,ale czytałam,że nie zawsze Maryja pomaga w miłości.Boję się również że mi nie pomoże bo byłam osobą wierzącą niepraktykującą.Teraz dzięki tej sytuacji zaczęłam się modlić i chodzić do kościoła.Droga Aniu i Anetko jak się połączyły wasze dalsze losy i ex.partnerów?